Upadać znaczy powstawać
piątek, 17 października 2014
List 1
Kochanie!
To mój list, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Szczerze mówiąc jest to w ogóle mój pierwszy tego typu list, dlatego tym bardziej się cieszę, że adresowany jest do Ciebie. Nie zamierzam zawrzeć w nim niesamowitych środków stylistycznych, ponieważ, i tak wiem, że nie dorównam piórom poetów. Wiem również, że mój list nie stanie się inspiracją dla innych. Wiem, że nie będzie on tak znamienity, jak oczekiwałaś. Wiem nawet, że listonosz może go zgubić i nigdy go nie przeczytasz. Ale wiem również, że Cię kocham...
Kocham Twój dźwięczny głos, kocham Twe mądre wypowiedzi, kocham Twoje niesamowite poczucie humoru, kocham Twój cudowny śmiech, kocham Twe niezliczone pomysły, kocham Twoje zabawne podejście do życia, kocham Twój niezłomny zapał, kocham Twój fascynujący charakter, kocham każdy centymetr Twego boskiego ciała, kocham Twe gwieździste oczy... Kocham Cię, Skarbie!
Każdy miesiąc, tydzień, dzień, minuta i sekunda bez Ciebie jest udręką dla mojej duszy. Jest niczym drzazga w sercu. Chciałbym zawsze Cię widzieć, słyszeć i czuć. Chciałbym mieć Cię zawsze przy sobie. Zawsze mówić Ci jak bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie jak powietrze, bez którego czeka mnie śmierć. Chce Cię słuchać, chce zmieniać z Tobą ten nudny świat, chce z Tobą przeczekać burzę, aby z Tobą powitać nowy dzień. Chce zawsze Cię tulić do mego serca. Chce Cię zawsze trzymać za rękę. Chce... ale czy mi na to pozwolisz
Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem ,że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.
Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana .Gdy widzę cie i rozmawiamy jestem szczęśliwy że cie poznałem ,i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłem sobie, że się w Tobie zakochałem byłem wtedy jeszcze głupi, że nie potrafiłem ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułem wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuł. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochał jeszcze mocniej.
Eliza jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałem i że mogłem trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
A w tym liście starałem się napisać co czuje. I mam nadzieje ze mi się to udało.
A największym dowodem na to ,że wszystko co napisałem to prawda. Jest moje zachowanie bardzo Cie polubiłem i pokochałem . Dlatego bardzo przepraszam cie za ten list i za moje zachowanie oraz za to jaki jestem mam nadzieje że choć trochę mnie zrozumiesz co mną
kierowało żeby napisać do ciebie. Kocham Cię.
Spędziłam wiele bezsennych nocy, zastanawiając się jakich słów mam użyć, by opisać moje uczucia. Jednak za każdym razem, moje próby kończą się
niepowodzeniem.
Proszę wybacz mi więc moje próżne wysiłki i zaakceptuj te proste słowa "Kocham Cię".
Myślę, że nie mógł bym w tej sytuacji powiedzieć ci nic lepszego...
kiedyś myślałem że mogę wszystko dziś wiem że nie mogę nic najgorsze co może cie spotkać w życiu to odrzucenie twojej miłości przez
drugą osobę bo to bardzo boli i nie możesz zapomnieć o niej. Dlatego nikomu nie życzę odrzucenia przez drugą osobę...
Bo w życiu trafia się raz na taka osoba jak ty wyjątkowa na widok której za bardzo nie wiem co mam powiedzieć, zatyka mnie czuje się skrępowani i
obco a serce bije mocniej na twój widok. Tylko wyjątkowe osoba potrafi tak działać na drugą osobę jak ty.
Teraz kiedy o wszystkim ci powiedziałam, mogę spokojnie odpocząć. I kiedy będę śnić, będzie to sen o tobie...
szkoda że miłość działa tylko w jedną stronę...
a na koniec proszę Ciebie tylko o jedno żebyś zachowała to dla siebie co do ciebie napisałem i jeżeli czymś Ciebie uraziłem to PRZEPRASZAM.
Czyta to ktoś jeszcze????
Witam was;) na poczatek przepraszam,ze mnie tyle nie było ale szkoła, nauka , klub i masa innych powodow! Wracam do was z nowa siłą i zapałem! Tak na poczatek to zmieniłam trochę koncepcje kazdy rozdział teraz bedzie przeplatany jednym listem ;) jakby sie wam to nie podobało to piszczie przestane tak robic;) Obiecuje ze zaległości na blogach ponadrabiam ;! LKocham was ;* i przepraszam!
niedziela, 14 września 2014
IX -Wylećmy w przestworza, rozpal uczuć pożar..
Wylećmy w przestworza, rozpal uczuć pożar..
Leżę obok Ciebie, obejmuje Twoja naga
klatkę piersiową. Słyszę spokojny oddech i równomiernie bicie serca. Bawisz się
moimi włosami, tak jak lubie. Chce aby ta chwilą trwała wieczne. Skradasz
pocałunki na mojej szyi. Pragnę mieć Ciebie przy sobie, jednak w mojej głowie
pojawiają się obawy o jutro.
-
Piotrek - pytam Ciebie prawie szeptem.
- Tak, kochanie.
- Boję się, o to co będzie za godzinę,
jutro o nas czy nam się uda czy przetrwamy burzę w naszym związku.
-
Eliza obiecuje Ci że będziemy zawsze razem. Codziennie budzić się przy sobie,
siedzieć w naszej wspólnej kuchni i codziennie pić kawę przy wspólnym stole.
Telefonować do siebie kiedy będziemy daleko od siebie aż w końcu wracać do
siebie wieczorami i czuć ta bliskość i bezpieczeństwo. - częstujesz moje usta
smakiem swoich.
Przyciągasz mnie bliżej do siebie. Wtulam
się w Twój tor. Czuje że jesteś dla mnie przystanią, w której zacumował mój
mały statek, nie na chwilę ale na zawsze. Wstaje z łóżka i kieruje się do
łazienki, biorę ciepły prysznic. Ciepła woda spływa po moim ciele, osuszam je
pomarańczowym ręcznikiem. Ubieram się w czarną sukienkę, włosy wiąże w luźnego
kucyka. Opuszczam pomieszczenie i wędruje do kuchni, gdzie zostaje miły widok,
a mianowicie Ciebie przyrządzającego śniadanie. Wywołuje to u mnie uśmiech na
twarzy. Obejmuje Ciebie w pasie. Kładę swoją głowę na twoich plecach.
- Piotrek masz na dzisiaj jakieś plany? -
pytam Ciebie niepewnym głosem.
-
Nie dzisiaj mam wolne i mam zamiar spędzić z Tobą cały dzień - odwracasz się do
mnie.
- A
mógłbyś zawieźć mnie dzisiaj w pewne miejsce jeśli to nie kłopot a jął nie to
pojadę autobusem.
-Jasne, poczekaj za 15 minut będę gotowy.
Wręczasz mi patelnie i udajesz się do łazienki.
Kończę smażenie naleśników i idę do sypialni po torebkę.
- Czekam na dole- informuje Ciebie i
wychodzę z mieszkania.
Siadam na jednej z ławek. Wciągam powietrze
i przez chwilę zatrzymuje je. Rozumiem mięśnie. Kieruje głowę w stronę słońce.
Lekki wiatr powoduje na moim ciele gęsia skórkę. Wypuszczam powoli powietrze z
moich płuc. Obok siebie dostrzegam pewną dziewczynę
- Ty
jesteś może Eliza- pyta mnie nieznajoma.
- Tak a o co chodzi. - Posłuchaj mnie uważnie.
Piotrek to skończony dudek, kiedyś Ciebie zrani zapamiętaj to sobie.
- Jesteś ostatnia osoba, która może mi
mówić jaki naprawdę jest Piotrek. Daj nam wreszcie spokój.
Odwracam się gwałtownie na piecie i odchodzę.
Kieruje się do auta. Otwieram je i zajmuje miejsce obok kierowcy. Chowam twarz
w dłoniach i próbuje się uspokoić. Po chwili dostrzegam Ciebie idącego w stronę
auta. Na swojej twarzy staram się wymusić uśmiech.
- No to gdzie chcesz jechać? Zadajesz mi
pytanie i ujmujesz moja dłoń.
- Na
cmentarz. - odpowiadam Ci i odwracam głowę w stronę szyby. Odpalasz silnik auta
i ruszam. Droga upływa nam w milczeniu. Wpatruje się pustym wzrokiem w
krajobrazy. Po 30 minutach jesteśmy już na miejscu.
-Iść z Tobą - pytasz mnie przyciszonym
głosem
- Nie, zaraz wrócę.
Kieruje się w stronę dużej czarnej bramy,
zatrzymuje się robię kilka głębszych wdechow i kieruje się alejka w stronę
miejsca twego pochówku. Uklekam przed płytą nagrobka i całuję go. - Część
Aniołku, wiesz jak cholernie mi Ciebie brakuje. Ile dałabym abyś właśnie teraz
tutaj że mną był. Wiem, że tam Ci jest lepiej i wspierasz mnie. Każdego dnia
czuje obecność Twoja. Wiesz u mnie dużo się pozmieniało poznałam niesamowitego człowieka. Jest dla
mnie wszystkim, światłem w tunelu, gwiazdka na niebie. Wiem że na pewno spotkałeś
swoją złota drużynę Wagnera widzi pamiętam to. Codziennie wspominam sobie jak
to próbowałem mnie zarazić miłością do siatkówki, a ją tak bardzo się przy tym
operalam. Teraz wiem, że jest to piękny sport. przepraszam Ciebie za to. Tak
strasznie chce się znów do Ciebie przytulić poczuć blisko Twojego ciała.
Usłyszeć ten zaraźliwy śmiech, który wywoływał u mnie ciary. Ostatnio
miałam wypadek, przez chwilę widziałam Ciebie chciałam iść w Twoją stronę, ale
Ty się oddalałeś i kazałeś mi nadal zyć. Dziękuje Ci za to.
Wstaje z ławki i kieruje się w stronę auta.
Widzę Ciebie opartego o maskę samochodu. Podchodzę do Ciebie i przytulam się do
Ciebie. Słyszę Twój spokojny oddech.
-Dziękuje – szepce Ci do ucha.
Ty nic nie odpowiadasz, całujesz mnie w
czoło. Wsiadamy do samochodu, drogę do mieszkania pokonujemy w ciszy, rozmyślam
nad tym czy nasz związek naprawdę ma sens. Po kilkunastu minutach jesteśmy pod
blokiem.
-Muszę jeszcze gdzieś pojechać, jedziesz ze
mną?- pytasz mnie z uśmiechem na twarzy.
-Wracam do domu, czekam z niecierpliwością
na Ciebie- chwytasz mnie za rękę. Kieruje się do mieszkania, pod drzwiami zastaje
Dawida.
-O cześć- witam się z Tobą.
-Cześć. – odpowiadasz mi szorstko.
-Piotrka nie ma, ale zaraz będzie.
-W sumie to ja do Ciebie. Eliza posłuchaj
mnie uważnie, zostaw Piotrka w spokoju on zasługuje na kogoś lepszego, a Ty co możesz
mu dać, nic. Właśnie dlatego będzie lepiej jak od niego odejdziesz od niego.
Odwracasz się i zbiegasz ze schodów, po
moich policzkach płyną łzy, opieram się o ściane. Pozwalam łzą drążyć korytarze
na moich policzkach. Chowam twarz w dłoniach i osuwam się po ścianie.
Dziś przytulę cię tylko po to, by zaraz odejść .
Te uczucia nietrwałe i dlatego tak cenne.
Tylko szkoda, że nasze serca nie są wymienne.
Jestem ! Przepraszam, ze mnie tyle nie było,
ale szkoła! 1 liceum nie ma przelewek. Zreszta wyjazdy z druzyna, już w sobotę
dalej jedziemy tym razem Kielce! Ten rozdział mi nie wyszedł ups ups…. Nastepny rodział nie wiem kiedy;)
pozdrawiam ;*
A dzisiaj W górę serca bo Polska wygra mecz !! Dooo bojuuu Polsko!
poniedziałek, 1 września 2014
VIII-" Kłopoty to stan przejściowy zawsze, ale jestem z Tobą w nich. "
" Kłopoty to
stan przejściowy zawsze, ale jestem z Tobą w nich. "
Wpatruje się w Ciebie śpiąca, Twoja twarz
nie jest już taka blada, ale nadal masz podkrążone oczy. Mogę patrzeć na Ciebie
godzinami, tak słodko śpiąca.
- Piotrek, idź do domu odpocznij ją przy
niej posiedzę - słyszę znajomy mi głos.
Odwracam się i w drzwiach widzę Karolinę.
Najlepszą przyjaciółkę Elizy.
-
Dobrze to ją uciekam będę wieczorem.
Żegnam się z Karolina i opuszczam szpital.
Zmęczenie daje o sobie znać. Wsiadam do swojego auta i kieruje się w stronę
mieszkania. Akurat w radiu leci moja ulubiona piosenki, nuce sobie ją pod
nosem. Droga do mieszkania mija mi zaskakująco szybko. Wchodzę do bloku i na
klatce dostrzegam Ciebie siedząca na schodach. Jestem zaskoczony Twoim
widokiem.
-Co Ty tutaj robisz? - pytam bez emocji.
-Przyszłam
Ciebie przeprosić, wiem że zachowałam się głupio
- Olka nie wiem co Ty odwalasz, ale nie wybaczę
Ci. Za dużo ostatnio się wydarzyło. Nie możemy być już razem, powinnaś to
zrozumieć. Zniknij z mojego życia, chce w końcu sobie je ułożyć, ale nie ma
miejsca w nim dla Ciebie. - w Twoich oczach dostrzegam łzy, wiem że za dużo
powiedziałem, ale powinnaś o tym dobrze wiedzieć.
Wybiegasz z korytarza. Słyszę jak z impetem
ruszasz z pod bloku. Schodzą na dol. Za wycieraczką dostrzegam jakąś kartkę.
Czytam ją dwa razy i nadal nie mogę w to uwierzyć co tam jest napisane. Chowam
ją do kieszeni dresów i wchodzę na mieszkania. Robię sobie gorąca herbatę i
siadam przy stole czytam ją dwa razy i nadal nie mogę w to uwierzyć co tam jest
napisane "Byłam z Tobą w ciąży, ale usunęłam po co nam kolejny
kłopot" Dopiero teraz zauważam jaką jesteś okropną osoba skoro dziecko
nazywasz "kłopotem". Jest to bezbronna istotą, która ma prawo żyć i
rozwijać się. Dałem jej życie. Mogłem być teraz już ojcem, albo wyczekiwać
narodzin naszego dziecka. Tak naszego a nie tylko Twojego. Zachowałaś się jak
osoba, która nie ma uczuć. Byłem zaślepiony Tobą i ta chora miłością. Co teraz
mam zrobić? zadaje sobie w duchu to pytanie. Powiedzieć o wszystkim Elizie.
Szczerość w związku to podstawą. Jeśli chcemy go zbudować na skalę to nie
możemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Z zamysłu wyrywa
mnie dzwonek do drzwi. Wstaje gwałtownie z kuchennego krzesła i kieruje się w
stronę korytarza. Przez judasza dostrzegam dobrze znana mi osobę. Otwieram drzwi.
-
Witam pana Nowakowskiego- od razu widać, że Igla jest w dobrym humorze.
- No
część Igla.
- Ej co jest stary, coś z Eliza.
- Z
nią wszystko dobrze.
-
Powinieneś się cieszyć, widziałem Ciebie dzisiaj i nie wyglądałeś na to aby
dała Ci kosza, stary z Ciebie aż kpi miłość. - twoje słowa wywołują u mnie
uśmiech na twarzy.
Wiem
,że muszę Ci to powiedzieć, jesteś moim przyjacielem nie tylko z boiska, ale i
z życia osobistego.
- Olka była w ciąży że mną i usunęła
dziecko- mówię Ci to prosto z mostu.
Na twojej twarzy maluje się ogromne
zdziwienie.
-
Jak to? - tylko tyle potrafisz z siebie wydusić
-Tak byłbym ojcem, a ona dziecko nazwała „kłopotem”
-Nie wiem co powiedzieć, naprawdę jest mi
bardzo przykro.
Spuszczam głowę na doł. Nie chce okazać
słabość w obecności Igły. Czuje jak krew buzuje w moich żyłach. Chowam twarz w
dłoniach.
- Piotrek będzie dobrze, masz przy sobie
nas całą Resovie a co najważniejsze Elize, która o Ciebie walczy. Pamiętaj o
tym.
Wstajesz gwałtownie z kanapy i wychodzi.
Wpatruje się w drzwi. Idę pod prysznic. Ciepła woda spływa po moim ciele.
Chociaż na chwilę odrywa się od myśli o Olce. Wycieram swoje ciało śnieżno
białym ręcznikiem. Czuje się odprężony. Wolnym krokiem udaje się do swojej
sypialni. Z impetem rzucam się na łóżko. Przykrywa się kocem i zasypiam. Budzą
mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Chciałbym dzisiaj jeszcze
trochę dłużej zostać w łóżku, ale wiem że muszę być przy Tobie właśnie w tej
chwili. Wstaje z wygodnego łóżka i kieruje się do kuchni. Robię sobie kawę.
Pije ją dość szybko. Przebieram się w wyjściowe ubrania i schodzę na dol.
Wsiadam do auta zaparkowanego obok bloku i ruszam w stronę szpitala. Po
kilkunastu minutach jestem już na szpitalnym parkingu, w oddali dostrzegam
Ciebie siedząca na ławce. Nie mam ochoty w tym momencie Ciebie widzieć.
Wychodzę z auta i zamykam go. Idę w stronę wejścia.
-Piotrek- słyszę Twój głos.
-Czego chcesz- pytam Ciebie szorstko.
-Przepraszam- mówisz to tak obojętnie.
- Za
co Ty mnie przeprasza, za to że nie masz uczuć, za to że jesteś cholerna egoistka.
Nie chce Ciebie znać. Zniknij z mojego życia raz na zawsze.
- Piotrek wojna jeszcze się nie skończyła.
Odchodzisz ode mnie a mi w głowie nadal
brzmią te słowa. Wchodzę do szpitala. Widzę Ciebie spacerująca po korytarzu. Na
Twojej twarzy znów widnieje uśmiech.
-No część piękna- witam się z Tobą całusem
w policzek.
- Bez takich proszę - odpychasz mnie od
siebie z zadziornością.
-Eliza, możemy porozmawiać.
- Piotrek co się stało.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Kierujemy się w
stronę sali,
w której leżysz. Siadasz na łóżku a ją obok
Ciebie. Chwytam Ciebie za rękę.
-
Eliza pamiętasz jak opowiadałem Ci o Olce mojej byłej. No więc zostałbym
ojcem ,ale ona usunęła dziecko. Spuszczam głowę na dol. Czuje Twoja dłoń na
moim podbródku.
- Piotrek bardzo mi przykro, doceniam to że
mi to powiedziałeś. Pamiętaj masz mnie zawsze będę przy Tobie.
Składasz pocałunek na moich ustach. W tej
chwili do sali wchodzi lekarz prowadzący Ciebie. Informuje nas, że jutro możesz
już opuścić szpital. Wspólnie ustalamy z Twoimi rodzicami że zamieszkasz u
mnie. Opuszczam szpital i udaje się na zakupy.
W świecie głuchym na
prośby i ból
Gdzie marzenia wyrywane są ze snu
Gdzie dobro za często ustępuje złu
Gdzie marzenia wyrywane są ze snu
Gdzie dobro za często ustępuje złu
Witam wszystkich;)
przepraszam, że tak długo ale nie miałam weny upsss kolejny raz;( No to tak
kilka spraw organizacyjnych.
Po pierwsze dlaczego
tak mało komentujecie. No rozumie moje opko jakoś nie porywa, ale byłabym wdzięczna
jakby ktoś zostawił po sobie ślad;)
Po drugie. Jak
wiadomo rozpocza się rok szkolny, więc z tego względu rozdziały będą wstawiane
co niedziele chyba ze będę miała wyjazd z drużyną na ligę i nie będzie mnie w
domu ;)
Po trzecie. Jestem już
licealistką, kocham was wszystkich mam zajebista klase;*
Pozdrawiam kocham
was;**
niedziela, 24 sierpnia 2014
VII- Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.
Ale mam w sobie przeszłość i tego nie wyrzucę
Zapomniałem uczuć i teraz znów się ich uczę
Zapomniałem uczuć i teraz znów się ich uczę
Siedzę na zimnych szpitalnych płytkach, nic do mnie nie
dociera. Co chwilę patrzę w stronę Sali, w której jeszcze wczoraj leżałaś. Ogarnia
mnie ból fizyczny i psychiczny. Podnoszę się gwałtownie, co wywołuje u mnie skurcz
mięsni. Idę szpitalnym korytarzem wpatrując się w osoby leżące na Sali z
nadzieją, ze gdzieś zobaczę Ciebie. Czuje Twoją obecność. Czuje na sobie wzrok
ludzi, którzy mnie otaczają. Nagle dostrzegam Ciebie leżącą na Sali. Zakładam
na siebie fartuch i wchodzę do Ciebie. Siadam przy Twoim łóżku. Po moim
policzku spływają łzy szczęścia. Odnalazłem Ciebie.
-Elizka- chwytam Twoją rękę.
- Piotrek- otwierasz swoje piękne oczy i dwoisz zachrypiałym
głosem.
-Kocham Ciebie- składam pocałunek na Twoich ustach, które
teraz przepełnione są bólem i cierpieniem.
Widzę na twojej twarzy grymas. Przykładam Ci palce do usta w
celu, abyś nic nie dwoiła tylko odpoczywała. Kładę głowę na twoim brzuchu i
zamykam oczy. Widzę nas za kilka lat siedzących na ławce w parku, trzymających się
za ręce. Widzę nas szczęśliwych tak poprtsu. Jesteśmy uśmiechnięci do siebie.
Nic nie jest w stanie nam tego odebrać. Marzenia takie słowa za mienia całkiem
Twoje życie. Spełniając je stajesz się
kowalem własnego losu. Czuje jak Twoje palce wędrują po mojej szyi. Odwracam
głowę w twoją stronę. Na Twojej bladej twarzy znów maluje się uśmiech, w Twoich
oczach znów są te iskierki.
-Jak się czujesz?-
-A jak wyglądam?- odpowiadasz mi pytaniem na pytanie.
-Jak zwykle pięknie. – odpowiadam Ci i całuje w policzek.
-Piotrek?- pytasz mnie niepewnie. Muszę Ci coś powiedzieć.-
na Twojej twarzy maluję się powaga, w tym momencie czuje ukłucie w sercu. Boje
się tego co zachwalę usłyszę.
-Sama nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie
wytłumaczyć. Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie
kocham.
Jesteś niepowtarzalny, ciepły, kochany .Gdy widzę Cie i rozmawiamy jestem szczęśliwa że ciebie poznawałam, i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie, rozumiem że te słowa Kocham cię
Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłam sobie, że się w Tobie zakochałam byłam wtedy jeszcze głupia ,że nie potrafiłam ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułam wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuła. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochała jeszcze mocniej.
Piotrek jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałam i że mogłam trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
Jesteś niepowtarzalny, ciepły, kochany .Gdy widzę Cie i rozmawiamy jestem szczęśliwa że ciebie poznawałam, i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie, rozumiem że te słowa Kocham cię
Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłam sobie, że się w Tobie zakochałam byłam wtedy jeszcze głupia ,że nie potrafiłam ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułam wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuła. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochała jeszcze mocniej.
Piotrek jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałam i że mogłam trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
Czuje, ze po moich pliczkach, spływają pojedyncze łzy. Nie
wycieram ich, pozwalam im rzeźbić tor na moich policzkach. Siedzimy w milczeniu
wpatruje się w Twoje oczy, które są takie pozytywne. Przepełnione miłością i
troską o drugiego człowieka. Trzymam Ciebie za rękę. Teraz wiem, ze już nic nam
nie zagrozi. Znów będziemy razem. Jestem tego pewien, w głębi duszy o tym wiem.
Zegnam się z Tobą i wychodzę ze szpitala. Swoje korki kieruje do samochodu. Ruszam
na Podpromie, gdzie dzisiaj mamy spotkanie z kibicami. Wiem jak ważni są oni
dla nas sportowców, zawsze pomagają nam w trudnych chwilach. Dlatego nie zrezygnuje
z takiego spotkania. Myślami jestem cały czas przy Tobie. Za wycieraczką
dostrzegam kartkę na której widnieje napis „1-0, jeszcze nie skończyłam”. Gniotę
ja i wyrzucam do kosza na śmieci. Ruszam z pod szpitala. Kieruje się w stronę
Twojego mieszkania. Po kilku minutach, stoję już pod Twoimi drzwiami. Naciskam
rekę dzwonek do drzwi. Po chwili otwierasz je.
-Nie znałem Ciebie od tej strony, nie nawidze Ciebie.-
rzucam w Twoją stronę ten tekst. Widzę w Twoich oczach zdziwienie. Podchodzisz
do mnie bliżej w nozdrzach czuje zapach Twoich perfum, które zawsze na mnie
działały.
-Wiem, że nadal mnie kochasz.
-Olka zrozum to nigdy już nie będziemy razem. – odpycham Ciebie
ode mnie.
Odwracam się na pięcie i zbiegam ze schodów, do moich uszu
dobiegają obelgi rzucane w moją osobę. Wsiadam do auta i ruszam na hale. Mam Elizę,
która nigdy mnie nie zostawi i kibiców, którzy zawsze mnie wspomogą. Do celu
masz tak blisko. Wchodzę na hale witają mnie brawa kibiców, czuje atmosferę
meczową. Czuje, ze mam dal kogo rozwijać się i stawać się coraz lepszym
człowiekiem. Rozdaje autografy i pozuje do zdjęć. Chociaż na chwile odrywam się
od problemów. Spotkanie dobiega końca. Wolnym krokiem kieruję się w stronę
szatni. Czuje czyjąś rekę na swoim ramieniu.
-Jak Eliza?- pyta mnie nasz Libero.
-Lepiej już, ale nadal jest jeszcze słaba.- odpowiadam mu.
-Pamiętaj, masz nas. Zawsze na nas możesz liczyć.
-Wiem, dziękuje.
Zegnam się z chłopakami i ruszam do szpitala. Pragnę być
przy Tobie teraz zawsze. Droga do szpitala mija mi dośc szybko. Po kilku
minutach jestem już w szpitalu. Kieruje się do Sali w której leżysz. Śpisz.
Składam pocałunek na Twoich ustach, co wywołuje u Ciebie uśmiech. Upadać znaczy
powstawać mowie sam do siebie.
JEST 7. Przepraszam, ze tak długo trzymałam was w niepewności,ale na chwilę straciłam wenę. Ten rozdział mi nie wyszedł. Chyba coś jest nie tak pogubiłam się w tym wszystkim. Ocencie sami czy jest sens dalej pisac czy go zawieścic. Dzękuje za komentarze. Kocham was!
Pozdrawiam;*
niedziela, 17 sierpnia 2014
VI-Tam gdzie wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości i zwykłego ludzkiego szczęścia.
Spokojnie, cokolwiek
dziś się stanie, Kochanie..
Leżysz tak bezwładnie na chodniku w kałuży krwi. Podbiegam
do Ciebie, drżącą reką sprawdzam Twój puls. Z kieszeni dresów wyciągam telefon i
wybieram numer 112. Podkładam swoją dłoń pod Twoją zakrwawioną głowę.
-Elizka otwórz oczy- błagam Ciebie łamiącym głosem.
Po chwili zjawia się karetka, zabierają Ciebie do
najbliższego szpitala. Szybkim krokiem udaje się do swojego auta, wsiadam do
niego i z piskiem opon ruszam za karetką. Między czasie wykonuje telefon do
Twoich rodziców. Po kilkunastu minutach jestem już w szpitalu.
-Przepraszam, przed chwilą przywieziono tutaj dziewczynę z
wypadku, co z nią jest.-pytam się pielęgniarki spotkanej na korytarzu.
-Tak, ale w tym momencie jest operowana. Proszę cierpliwie
czekać.
Odchodzę od służby medycznej i opieram się o ścianę. Spoglądam
pustym wzrokiem w biały sufit, przeraża mnie szpital wszędzie widać kogoś
chorego, borykającego się ze swoim życiem. Chce aby to był tylko zły sen i
zaraz się obudzę a Ty będziesz siedziała obok mnie. Siadam na jednym z krzeseł,
które są ułożone w rzędzie pod ścianą. Chowam twarz w dłoniach, po moich
policzkach spływa słona ciecz. Musisz być silny dla niej powtarzam sobie w
duchu, ale nie potrafię. Nadal przed oczami mam ten moment kiedy to cholerne
auto jedzie wprost na Ciebie. Mija kolejna godzina a operacja nadal trwa.
Chodzę wzdłuż korytarza i przyglądam się ludzią, którzy również czekają na
wieści o swoich bliskich. W końcu operacja dobiega końca z bloku operacyjnego
wychodzi lekarz. Widać, że na jego twarzy maluje się zmęczenie.
-Panie doktorze co z Elizą?
-Straciła dużo krwi, ta doba będzie decydująca.- lekarz
odpowiada mi i odchodzi.
Kieruje się w stronę oiomu, Przez szybę widzę Ciebie
podłączona do tych wszystkich urządzeń, leżącą na szpitalnym łóżku. Głowę masz zabandażowaną.
Zakładam fartuch i za zgodą pielęgniarki wchodzę do Sali, w której Ty leżysz.
-Cześć Aniołku- chwytam Ciebie za rękę.
-Wiem, że mnie słyszysz. Proszę Ciebie o to walcz. Chciałem
Ci dzisiaj to powiedzieć, ale niestety nie zdążyłem. Zakochałem się w Tobie.
Zostań tutaj ze mną proszę. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, jesteś dla
mnie zagadką, którą próbuje rozwiązać. Ksiązką, która z każdą stroną staje się
ciekawsza i nie da jej się odłożyć ma półkę. Nie pozwolę Ci odejść. Będę siedział
przy Tobie dopóki nie otworzysz swoich oczu. Chce budzić się przy Tobie widzieć
na Twojej buźce ten szczery uśmiech, który wywołuje u mnie ciary i iskierki w
oczach. Ty jesteś moją gwiazdką na niebie, ale ktoś powiedział żeby nie nazywać
gwiazd imieniami bo kiedyś spadają, ale z Tobą jest inaczej. Ty prowadzisz
mnie, rozświetlasz moją drogę w mroku z Tobą nic mi nie jest straszne, żaden
mur i żadna ściana największa nawet tama. Jesteś dla mnie aniołem, którego skrzydła
okrywają mnie. Wystarczy byś była, nic więcej, pozwól kochać się miłość pragnie
Ciebie. Pojawiłeś się tak nagle z nikąd i tak samo jak moje uczucie, ale teraz
wiem, że dla Ciebie żyje marze i oddycham. Szukałem szczęścia lecz odnalazłem
je w Twojej osobie, smutne zamkniętej w sobie. Lecz z każdym spotkaniem
otwierającej się coraz bardziej, dającej się poznać od środka. Tam gdzie
wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości
i zwykłego ludzkiego szczęścia.
Słyszę pukanie do szyby, odwracam się i widzę Twoich
rodziców. Opuszczam sale szpitalną i wychodzę do nich.
-Dzień dobry państwu-witam się z Twoimi rodzicami.
-Jestem Piotrek znajomy Elizy.
-Witam, co z Eliza- jako pierwsza zadaje pytanie Twoja mama.
-Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć- odpowiadam.
-Jedz do domu my przy niej teraz posiedzimy.
Zegnam się z twoja rodzina i dochodzę. Kieruje się w stronę
swojego auta. Wsiadam do niego i ruszam do swojego mieszkania. Wchodze do
pustego ciemnego mieszkania, nie mam ochoty zapalać światła. Siadam na kremowej
sofie, kiedy Tylko zamkne oczy widzę Twoją twarz. Swoje kroki kieruje do
łazienki biorę prysznic, ciepła woda spływa po moim ciele zmywa brudy i trudy
dzisiejszego dnia. Idę do swojej sypialni, kładę się na łóżku. Próbuje zasnąć,
ale nie wychodzi mi to przewracam się z boku na bok w celu znalezienia snu. W
końcu przychodzi, ale nie na długo. Spoglądam na zegarek dochodzi 6 rano.
Wstaje z łóżka, robie poranną toaletę i udaje się do Ciebie do szpitala. W
końcu jestem w szpitalu, kieruję się w stronę oddziału na którym leżałaś. Widzę
Twoje łóżko, ale Ciebie na nim nie ma. Opieram się o ścianę krew płynie
znacznie szybciej w moich żyłach to nie może być prawda. Jeszcze raz spoglądam
tam i łóżko nadal jest puste a te wszystkie sprzęty odłączone. To nie może być prawda
powtarzam sobie kolejny raz….
Ostatni oddech mój,
Ty zawsze przy mnie stój,
Otrzyj z twarzy łzy, ja i Ty to krew z krwi,
Otrzyj z twarzy łzy, ja i Ty to krew z krwi,
JEST KOLEJNY. Kochani dziękuje wam za wszystko. Ten rozdział mi nie wyszedł,wiec nie zdzwie się jak bd 0 komentarzy. Trzymajcie się.
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
V-Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele
Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele
Znasz swój szereg i masz w życiu cele
Budzą mnie promienie słoneczne, otrząsam się po śnie. Na
mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wstaje z wygodnego łóżka. Swoje kroki kieruje
do łazienki. Biorę prysznic, gorąca woda spływa po moim ciele. Dzisiaj sobota
dzień wolny od szkoły. Ubieram się w wygodne ubrania i zabieram się za
sprzątanie mieszkania. Włączam muzykę najgłośniej jak tylko się da. Zaczynam od
kuchni. Sprzątanie idzie mi wyśmienicie po upływie 2 godzin mieszkanie lśni. Do
ręki biorę smycz i wychodzę z psem na spacer. Idę ulicami Rzeszowa podziwiam
piękno przyrody, wszystko jest takie delikatne i dopiero co budzi się do życia.
Siadam na jednej z ławek, Sparkiego spuszczam z smyczy, aby mógł sobie
pobiegać. Przyglądam się mojemu czworonożnemu przyjacielowi jak biega i czuje
się swobodnie. Przywołuje go do siebie i wracamy do mieszkania. Od razu udaje
się w kierunku miski z wodą. Odruchowo zerkam na telefon mam jedno nieodebrane
połączenie od Ciebie. Wykonuje telefon do Ciebie, ale tym razem Ty nie
odbierasz. Rzucam telefon na łóżko i idę do solanu. Włączam telewizor, oglądam przypadkowy
film, który wciąga mnie niemiłosiernie. Wyrywa mnie z tego dźwięk telefonu. Szybkim
krokiem kieruje się do swojego pokoju, przyciskam zieloną słuchawkę.
-No, cześć Elizka- witasz się ze mną.
-Cześć Piotrek.
-To co dzisiaj o 18 pod Twierdzą?- w Twoim głowie wyczuwam zadowolenie.
-Tak Piotruś.
-To ja uciekam na trening, do zobaczenia.
Żegnam się z Tobą i wracam do oglądania filmu. Nerwowo
zerkam na zegarek, dochodzi godzina 17. Wstaje z kanapy i idę do swojego
pokoju, z ogromnej szafy wyciągam miętowe rurki i czarny sweterek. Do torebki chowam
najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzę z mieszkania. Kieruję się w stronę
przystanku autobusowego. Siadam na ławeczce. Przypominam sobie nasze pierwsze
spotkanie. Byłeś wtedy całkiem inny niż jesteś teraz. Poznałam Ciebie innego
niż wszyscy Ciebie znaja z boiska. Poznałam osobę w której znalazłam siłę, bezpieczeństwo
i spokój, osobę z którą mogę o wszystkim porozmawiać. Od dwóch lat czuje się w
końcu szczęśliwa. Jesteś osobą która zawsze mnie wspomoże, murem stanie za mną.
Stawiłam sobie w życiu cele, nie zawsze je osiągałam i teraz postawiłam sobie
kolejny. W końcu przyjeżdża autobus, wsiadam do niego i zajmuje miejsce od kona
na samym końcu. Do uszu wkładam słuchawki, przyglądam się przechodnią, Na niektórych
twarzach maluje się spokój szczęście a na innych po prostu zwykła obojętność,
zmęcznie zyciem lub problemami. Wysiadam z komunikacji miejskiej i kieruje się
w stronę Twierdzy. Robi się już trochę ciemno. W drodze wstępuje jeszcze do
sklepu w celu zakupienia kilku drobnych rzeczy.
*perspektywa Piotrka.
Trening powoli dobiega końca jeszcze kilka powtórzeń i koniec
dzisiejszych zmagań. Teraz trenujemy najciężej, dużymi krokami zbliża się
koniec sezonu. Wsączy pracujemy na sto procent. Mamy jeden wspólny cel chcemy obronić
tytuł Mistrza Polski. Każdy chce dołożyć coś do tego trofeum, czuć ze ten sezon
był udany. Mimo kilku porażek udowodnić ze nigdy nie warto lekceważyć serca Mistrza. Zbieram swoje dresy z hali i
kieruje się w stronę szatni, gdzie panuje wyśmienita atmosfera. Wchodzę pod
prysznic. Zimna woda zmywa trudy dzisiejszego treningu. Wycieram swoje ciało
ręcznikiem i ubieram się w ubrania wiszące na wieszaku. Opuszczam łazienkę.
Rozmawiam chwilę z chłopakami i wychodzę z budynki. Nigdzie nie mogę Ciebie
dostrzec. Opieram się o maskę swojego auta i wypatruje twojej
charakterystycznej sylwetki. Bładze myślami gdzieś w przestworzach. Nerwowo
zerkam na zegarek jest już po 18,
a Ciebie nadal nie ma. W końcu dostrzegam Ciebie idaca w
stronę mojego auta. Macham Ci z daleka. Jesteś coraz bliżej mnie. Nagle
dostrzegam auto jadace z nad przeciwka prosto w Twoja stronę,
-Eliza uważaj- wydaje z siebie głosny okrzyk po czym znikasz
mi z oczu. Błysk świateł na chwile oślepia mnie. Biegnę w Twoja stronę.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy — swoje
Smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
I jesteśmy na półmetku
jeszcze 5 i koniec;) Nie było tam 15 komentarzy ale dodaje dla osob które to
czytają i komentują dziekuje ze jesteście;* Spodziewaliście się takiego obortu
spraw?;) Do nastepnego;*
Ciumaski;)
wtorek, 5 sierpnia 2014
IV-" ... tak jak nikt się rozumiemy
" ... tak jak nikt się rozumiemy,
wiemy, co chcemy powiedzieć zanim to wypowiemy”
Idę drogą, która prowadzi do Twierdzy. Spoglądam na zegarek
jest godzina 17. Niepewnym krokiem wchodzę na hale. Widzę grupę mężczyzn,
którzy trenuje miedzy nimi nie dostrzegam
Ciebie. Nagle ktoś zakrywa mi oczy.
-Cześć piękna- szepcesz mi do ucha.
Odwracam się w Twoją stronę, witam się z Tobą pocałunkiem w
policzek.
-Coś Ci zabrałam- wręczam Ci bluzę.
-Tak się za nią stęskniłem- wykonujesz minę smutnego szczeniaczka
-Jak dziecko gorzej być nie morze.
Z hali dobiegają śmiechy Igły, który wpatruje się w naszą
stronę. Podnosisz rękę i wołasz Igłę w naszą stronę.
-Co ty robisz?- chwytam Ciebie za rękę.
-Chce żebyś poznała go.- odpowiadasz mi z uśmiechem na
twarzy.
-Igła to jest Eliza- przedstawiasz mnie Rzeszowskiemu Libero.
-A to ta dziewczyna co Pit tyle o niej opowiadał, jestem
Krzysiek
-O ciekawe co takiego mowił o mnie Nowakowski?
-Same dobre rzeczy- Igła odpowiada mi uśmiechem na twarzy.
Siadam na trybunach i oglądam resztę treningu od czasu do czasu
zachodząc się ze śmiechu z powodu wygłupów Ignaczaka. Trening dobiega końca, opuszczam
hale i swoje kroki kieruje w stronę wyjścia. Siadam na schodach i czekam na
Piotrka. W końcu przychodzi środkowy. Pomagasz mi wstać. Wsiadam do Twojego
auta
-Teraz Ciebie porywam- informujesz mnie z zadziornością w
głowie.
-To ja wysiadam- gwałtownie obracam się w stronę drzwi
-Spokojnie, za 30 minut będziemy na miejscu.- odpowiadasz
mi.
Zamykam oczy i w ciszy bładze myślami. Chce wiedzieć dokąd
mnie zabierasz. W końcu docieramy na miejsce.
-Jak tu pieknie- uśmiechasz się do mnie i reką wskazujesz
kierunek w którym mam się udać. Staje nad przystanią.
-Wrócę za moment.
Odprowadzam Ciebie wzrokiem. Nasłuchuję cykanie świerszczy,
przypominam sobie zabawę z dzieciństwa. Spoglądam przez ramię dostrzegam w
oddali domek. Wchodze na pomost. Skrzypi pod moimi stopami. Zatrzymuje się przy
bujanym fotelu, który stoi na pomoście, gładzę oparcie. Wyobrażam sobie Ciebie siedzącego
tutaj za kilka lat. Przechodzę na drugi koniec pomostu. Ogarnia mnie poczucie
spełnienia. Zrywa się lekki wietrzyk. Przechodzi przeze mnie dreszcz, zaplatam
ramiona. Wpatruję się w deski i dostrzegam serce wyryte z napisem „Na zawsze
razem Ola i Piotrek” Stoję spoglądając na to serce , to na rzekę. Słyszę tuz
obok Twoje kroki, czuję twoją bliskość i ciepło.
-Tak tu spokojnie- odzywam się rozmarzona.
-To prawda.
Niebo pociemniało, kierujemy się w stronę domku. Idę tuż
przy Tobie. Po kilku minutach docieramy do domku. Stawiasz koszyk tuż przy
drzwiach. Wprowadzasz mnie do domku. Kuchnia znajduje się zaraz za drzwiami. po
prawej stronie jest przestronnie pachnie świeżym drzewem. Szafki są wykonane z
dębu, podobnie jak podłoga przez duże okno o poranku zapewne zagląda słońce.
-Nie obrazisz się, jeśli się rozejrzę? – pytam nie śmiało.
-Nie , proszę.
Na moment spotykamy się wzrokiem. Nadal czuje na sobie Twoje
spojrzenie, i znowu to znajome ściśniecie w dołku. Przez następne kilka minut
krąze po domku, oglądam spokoje i zachwycam się ich wystrojem. Schodzę z
pietra i wracam do kuchni. Przed soba
widzę Ciebie cos gotującego.
-Miałabyś ochotę na kolacje pod gwiazdami.
-Jasne- odpowiadam Ci.
Wycierasz ręce i razem wychodzimy na taras. Zapalasz świece stojące
na stoliku.
Siadam na wygodnym fotelu. Konsumujemy kolację co chwilę spoglądając
na siebie.
-Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?- pytam Ciebie chwytając kieliszek
do reki.
-zabrałem tutaj tylko dwie osoby i które cos dla mnie znaczą
Ty jesteś właśnie taką.
Uśmiecham się do Ciebie. Oboje przez chwilę milczymy w
zadumie, upijam łyk wina.
Wstaję z fotela i idę na pomost. Siadam na brzegu i bosymi
stopami dotykam zimnej wody. Myslę na tym co mi przed chwilą powiedziałeś. Słyszę
spokojny szum wody. Odpręża mnie to. Pomost skrzypi pod Twoimi krokami, siadasz
obok mnie. Kładę głowę na twoim ramieniu. Spoglądam w niebo. Obracam głowę w
Twoją stronę. Spoglądam w Twoje oczy. Nasze suta dzieli kilka centymetrów.
Twoje ręce wędrują wokół mojej tali, przycigąsz mnie do siebie. Nachylasz się w
moją stronę, składasz gorący pocałunek na moich ustach.
Zacząłem potrzebować
tego, na co mówisz bliskość.
Z nadzieją w sercu, a
w oczach z iskrą.
4 RODZIAŁ WAM ODDAJE ;) DZIEKUJE ZA 13 KOMENTARZY POD TAMTYM ROZDZIAŁEM;)
TO TERAZ 15 I LECIMY Z NASTĘPNYM!
Subskrybuj:
Posty (Atom)