niedziela, 24 sierpnia 2014

VII- Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.



 Ale mam w sobie przeszłość i tego nie wyrzucę
Zapomniałem uczuć i teraz znów się ich uczę



Siedzę na zimnych szpitalnych płytkach, nic do mnie nie dociera. Co chwilę patrzę w stronę Sali, w której jeszcze wczoraj leżałaś. Ogarnia mnie ból fizyczny i psychiczny. Podnoszę się gwałtownie, co wywołuje u mnie skurcz mięsni. Idę szpitalnym korytarzem wpatrując się w osoby leżące na Sali z nadzieją, ze gdzieś zobaczę Ciebie. Czuje Twoją obecność. Czuje na sobie wzrok ludzi, którzy mnie otaczają. Nagle dostrzegam Ciebie leżącą na Sali. Zakładam na siebie fartuch i wchodzę do Ciebie. Siadam przy Twoim łóżku. Po moim policzku spływają łzy szczęścia. Odnalazłem Ciebie.
-Elizka- chwytam Twoją rękę.
- Piotrek- otwierasz swoje piękne oczy i dwoisz zachrypiałym głosem.
-Kocham Ciebie- składam pocałunek na Twoich ustach, które teraz przepełnione są bólem i cierpieniem.
Widzę na twojej twarzy grymas. Przykładam Ci palce do usta w celu, abyś nic nie dwoiła tylko odpoczywała. Kładę głowę na twoim brzuchu i zamykam oczy. Widzę nas za kilka lat siedzących na ławce w parku, trzymających się za ręce. Widzę nas szczęśliwych tak poprtsu. Jesteśmy uśmiechnięci do siebie. Nic nie jest w stanie nam tego odebrać. Marzenia takie słowa za mienia całkiem Twoje życie.  Spełniając je stajesz się kowalem własnego losu. Czuje jak Twoje palce wędrują po mojej szyi. Odwracam głowę w twoją stronę. Na Twojej bladej twarzy znów maluje się uśmiech, w Twoich oczach znów są te iskierki.
-Jak się czujesz?-
-A jak wyglądam?- odpowiadasz mi pytaniem na pytanie.
-Jak zwykle pięknie. – odpowiadam Ci i całuje w policzek.
-Piotrek?- pytasz mnie niepewnie. Muszę Ci coś powiedzieć.- na Twojej twarzy maluję się powaga, w tym momencie czuje ukłucie w sercu. Boje się tego co zachwalę usłyszę.
-Sama nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.
Jesteś niepowtarzalny, ciepły, kochany .Gdy widzę Cie i rozmawiamy jestem szczęśliwa że ciebie poznawałam, i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie, rozumiem że te słowa Kocham cię
Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłam sobie, że się w Tobie zakochałam byłam wtedy jeszcze głupia ,że nie potrafiłam ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułam wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuła. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochała jeszcze mocniej.
Piotrek jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałam i że mogłam trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
Czuje, ze po moich pliczkach, spływają pojedyncze łzy. Nie wycieram ich, pozwalam im rzeźbić tor na moich policzkach. Siedzimy w milczeniu wpatruje się w Twoje oczy, które są takie pozytywne. Przepełnione miłością i troską o drugiego człowieka. Trzymam Ciebie za rękę. Teraz wiem, ze już nic nam nie zagrozi. Znów będziemy razem. Jestem tego pewien, w głębi duszy o tym wiem. Zegnam się z Tobą i wychodzę ze szpitala. Swoje korki kieruje do samochodu. Ruszam na Podpromie, gdzie dzisiaj mamy spotkanie z kibicami. Wiem jak ważni są oni dla nas sportowców, zawsze pomagają nam w trudnych chwilach. Dlatego nie zrezygnuje z takiego spotkania. Myślami jestem cały czas przy Tobie. Za wycieraczką dostrzegam kartkę na której widnieje napis „1-0, jeszcze nie skończyłam”. Gniotę ja i wyrzucam do kosza na śmieci. Ruszam z pod szpitala. Kieruje się w stronę Twojego mieszkania. Po kilku minutach, stoję już pod Twoimi drzwiami. Naciskam rekę dzwonek do drzwi. Po chwili otwierasz je.
-Nie znałem Ciebie od tej strony, nie nawidze Ciebie.- rzucam w Twoją stronę ten tekst. Widzę w Twoich oczach zdziwienie. Podchodzisz do mnie bliżej w nozdrzach czuje zapach Twoich perfum, które zawsze na mnie działały.
-Wiem, że nadal mnie kochasz.
-Olka zrozum to nigdy już nie będziemy razem. – odpycham Ciebie ode mnie.
Odwracam się na pięcie i zbiegam ze schodów, do moich uszu dobiegają obelgi rzucane w moją osobę. Wsiadam do auta i ruszam na hale. Mam Elizę, która nigdy mnie nie zostawi i kibiców, którzy zawsze mnie wspomogą. Do celu masz tak blisko. Wchodzę na hale witają mnie brawa kibiców, czuje atmosferę meczową. Czuje, ze mam dal kogo rozwijać się i stawać się coraz lepszym człowiekiem. Rozdaje autografy i pozuje do zdjęć. Chociaż na chwile odrywam się od problemów. Spotkanie dobiega końca. Wolnym krokiem kieruję się w stronę szatni. Czuje czyjąś rekę na swoim ramieniu.
-Jak Eliza?- pyta mnie nasz Libero.
-Lepiej już, ale nadal jest jeszcze słaba.- odpowiadam mu.
-Pamiętaj, masz nas. Zawsze na nas możesz liczyć.
-Wiem, dziękuje.
Zegnam się z chłopakami i ruszam do szpitala. Pragnę być przy Tobie teraz zawsze. Droga do szpitala mija mi dośc szybko. Po kilku minutach jestem już w szpitalu. Kieruje się do Sali w której leżysz. Śpisz. Składam pocałunek na Twoich ustach, co wywołuje u Ciebie uśmiech. Upadać znaczy powstawać mowie sam do siebie.




JEST 7. Przepraszam, ze tak długo trzymałam was w niepewności,ale na chwilę straciłam wenę. Ten rozdział mi nie wyszedł. Chyba coś jest nie tak pogubiłam się w tym wszystkim. Ocencie sami czy jest sens dalej pisac czy go zawieścic. Dzękuje za komentarze. Kocham was!
Pozdrawiam;* 

niedziela, 17 sierpnia 2014

VI-Tam gdzie wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości i zwykłego ludzkiego szczęścia.



Spokojnie, cokolwiek dziś się stanie, Kochanie..


Leżysz tak bezwładnie na chodniku w kałuży krwi. Podbiegam do Ciebie, drżącą reką sprawdzam Twój puls. Z kieszeni dresów wyciągam telefon i wybieram numer 112. Podkładam swoją dłoń pod Twoją zakrwawioną głowę.
-Elizka otwórz oczy- błagam Ciebie łamiącym głosem.
Po chwili zjawia się karetka, zabierają Ciebie do najbliższego szpitala. Szybkim krokiem udaje się do swojego auta, wsiadam do niego i z piskiem opon ruszam za karetką. Między czasie wykonuje telefon do Twoich rodziców. Po kilkunastu minutach jestem już w szpitalu.
-Przepraszam, przed chwilą przywieziono tutaj dziewczynę z wypadku, co z nią jest.-pytam się pielęgniarki spotkanej na korytarzu.
-Tak, ale w tym momencie jest operowana. Proszę cierpliwie czekać.
Odchodzę od służby medycznej i opieram się o ścianę. Spoglądam pustym wzrokiem w biały sufit, przeraża mnie szpital wszędzie widać kogoś chorego, borykającego się ze swoim życiem. Chce aby to był tylko zły sen i zaraz się obudzę a Ty będziesz siedziała obok mnie. Siadam na jednym z krzeseł, które są ułożone w rzędzie pod ścianą. Chowam twarz w dłoniach, po moich policzkach spływa słona ciecz. Musisz być silny dla niej powtarzam sobie w duchu, ale nie potrafię. Nadal przed oczami mam ten moment kiedy to cholerne auto jedzie wprost na Ciebie. Mija kolejna godzina a operacja nadal trwa. Chodzę wzdłuż korytarza i przyglądam się ludzią, którzy również czekają na wieści o swoich bliskich. W końcu operacja dobiega końca z bloku operacyjnego wychodzi lekarz. Widać, że na jego twarzy maluje się zmęczenie.
-Panie doktorze co z Elizą?
-Straciła dużo krwi, ta doba będzie decydująca.- lekarz odpowiada mi i odchodzi.
Kieruje się w stronę oiomu, Przez szybę widzę Ciebie podłączona do tych wszystkich urządzeń, leżącą na szpitalnym łóżku. Głowę masz zabandażowaną. Zakładam fartuch i za zgodą pielęgniarki wchodzę do Sali, w której Ty leżysz.
-Cześć Aniołku- chwytam Ciebie za rękę.
-Wiem, że mnie słyszysz. Proszę Ciebie o to walcz. Chciałem Ci dzisiaj to powiedzieć, ale niestety nie zdążyłem. Zakochałem się w Tobie. Zostań tutaj ze mną proszę. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, jesteś dla mnie zagadką, którą próbuje rozwiązać. Ksiązką, która z każdą stroną staje się ciekawsza i nie da jej się odłożyć ma półkę. Nie pozwolę Ci odejść. Będę siedział przy Tobie dopóki nie otworzysz swoich oczu. Chce budzić się przy Tobie widzieć na Twojej buźce ten szczery uśmiech, który wywołuje u mnie ciary i iskierki w oczach. Ty jesteś moją gwiazdką na niebie, ale ktoś powiedział żeby nie nazywać gwiazd imieniami bo kiedyś spadają, ale z Tobą jest inaczej. Ty prowadzisz mnie, rozświetlasz moją drogę w mroku z Tobą nic mi nie jest straszne, żaden mur i żadna ściana największa nawet tama. Jesteś dla mnie aniołem, którego skrzydła okrywają mnie. Wystarczy byś była, nic więcej, pozwól kochać się miłość pragnie Ciebie. Pojawiłeś się tak nagle z nikąd i tak samo jak moje uczucie, ale teraz wiem, że dla Ciebie żyje marze i oddycham. Szukałem szczęścia lecz odnalazłem je w Twojej osobie, smutne zamkniętej w sobie. Lecz z każdym spotkaniem otwierającej się coraz bardziej, dającej się poznać od środka. Tam gdzie wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości i zwykłego ludzkiego szczęścia.
Słyszę pukanie do szyby, odwracam się i widzę Twoich rodziców. Opuszczam sale szpitalną i wychodzę do nich.
-Dzień dobry państwu-witam się z Twoimi rodzicami.
-Jestem Piotrek znajomy Elizy.
-Witam, co z Eliza- jako pierwsza zadaje pytanie Twoja mama.
-Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć- odpowiadam.
-Jedz do domu my przy niej teraz posiedzimy.
Zegnam się z twoja rodzina i dochodzę. Kieruje się w stronę swojego auta. Wsiadam do niego i ruszam do swojego mieszkania. Wchodze do pustego ciemnego mieszkania, nie mam ochoty zapalać światła. Siadam na kremowej sofie, kiedy Tylko zamkne oczy widzę Twoją twarz. Swoje kroki kieruje do łazienki biorę prysznic, ciepła woda spływa po moim ciele zmywa brudy i trudy dzisiejszego dnia. Idę do swojej sypialni, kładę się na łóżku. Próbuje zasnąć, ale nie wychodzi mi to przewracam się z boku na bok w celu znalezienia snu. W końcu przychodzi, ale nie na długo. Spoglądam na zegarek dochodzi 6 rano. Wstaje z łóżka, robie poranną toaletę i udaje się do Ciebie do szpitala. W końcu jestem w szpitalu, kieruję się w stronę oddziału na którym leżałaś. Widzę Twoje łóżko, ale Ciebie na nim nie ma. Opieram się o ścianę krew płynie znacznie szybciej w moich żyłach to nie może być prawda. Jeszcze raz spoglądam tam i łóżko nadal jest puste a te wszystkie sprzęty odłączone. To nie może być prawda powtarzam sobie kolejny raz….



Ostatni oddech mój, Ty zawsze przy mnie stój,

Otrzyj z twarzy łzy, ja i Ty to krew z krwi,




JEST KOLEJNY. Kochani dziękuje wam za wszystko. Ten rozdział mi nie wyszedł,wiec nie zdzwie się jak bd 0 komentarzy. Trzymajcie się. 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

V-Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele



Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele
Znasz swój szereg i masz w życiu cele


Budzą mnie promienie słoneczne, otrząsam się po śnie. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wstaje z wygodnego łóżka. Swoje kroki kieruje do łazienki. Biorę prysznic, gorąca woda spływa po moim ciele. Dzisiaj sobota dzień wolny od szkoły. Ubieram się w wygodne ubrania i zabieram się za sprzątanie mieszkania. Włączam muzykę najgłośniej jak tylko się da. Zaczynam od kuchni. Sprzątanie idzie mi wyśmienicie po upływie 2 godzin mieszkanie lśni. Do ręki biorę smycz i wychodzę z psem na spacer. Idę ulicami Rzeszowa podziwiam piękno przyrody, wszystko jest takie delikatne i dopiero co budzi się do życia. Siadam na jednej z ławek, Sparkiego spuszczam z smyczy, aby mógł sobie pobiegać. Przyglądam się mojemu czworonożnemu przyjacielowi jak biega i czuje się swobodnie. Przywołuje go do siebie i wracamy do mieszkania. Od razu udaje się w kierunku miski z wodą. Odruchowo zerkam na telefon mam jedno nieodebrane połączenie od Ciebie. Wykonuje telefon do Ciebie, ale tym razem Ty nie odbierasz. Rzucam telefon na łóżko i idę do solanu. Włączam telewizor, oglądam przypadkowy film, który wciąga mnie niemiłosiernie. Wyrywa mnie z tego dźwięk telefonu. Szybkim krokiem kieruje się do swojego pokoju, przyciskam zieloną słuchawkę.
-No, cześć Elizka- witasz się ze mną.
-Cześć Piotrek.
-To co dzisiaj o 18 pod Twierdzą?-  w Twoim głowie wyczuwam zadowolenie.
-Tak Piotruś.
-To ja uciekam na trening, do zobaczenia.
Żegnam się z Tobą i wracam do oglądania filmu. Nerwowo zerkam na zegarek, dochodzi godzina 17. Wstaje z kanapy i idę do swojego pokoju, z ogromnej szafy wyciągam miętowe rurki i czarny sweterek. Do torebki chowam najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzę z mieszkania. Kieruję się w stronę przystanku autobusowego. Siadam na ławeczce. Przypominam sobie nasze pierwsze spotkanie. Byłeś wtedy całkiem inny niż jesteś teraz. Poznałam Ciebie innego niż wszyscy Ciebie znaja z boiska. Poznałam osobę w której znalazłam siłę, bezpieczeństwo i spokój, osobę z którą mogę o wszystkim porozmawiać. Od dwóch lat czuje się w końcu szczęśliwa. Jesteś osobą która zawsze mnie wspomoże, murem stanie za mną. Stawiłam sobie w życiu cele, nie zawsze je osiągałam i teraz postawiłam sobie kolejny. W końcu przyjeżdża autobus, wsiadam do niego i zajmuje miejsce od kona na samym końcu. Do uszu wkładam słuchawki, przyglądam się przechodnią, Na niektórych twarzach maluje się spokój szczęście a na innych po prostu zwykła obojętność, zmęcznie zyciem lub problemami. Wysiadam z komunikacji miejskiej i kieruje się w stronę Twierdzy. Robi się już trochę ciemno. W drodze wstępuje jeszcze do sklepu w celu zakupienia kilku drobnych rzeczy.




*perspektywa Piotrka.
Trening powoli dobiega końca jeszcze kilka powtórzeń i koniec dzisiejszych zmagań. Teraz trenujemy najciężej, dużymi krokami zbliża się koniec sezonu. Wsączy pracujemy na sto procent. Mamy jeden wspólny cel chcemy obronić tytuł Mistrza Polski. Każdy chce dołożyć coś do tego trofeum, czuć ze ten sezon był udany. Mimo kilku porażek udowodnić ze nigdy nie warto lekceważyć  serca Mistrza. Zbieram swoje dresy z hali i kieruje się w stronę szatni, gdzie panuje wyśmienita atmosfera. Wchodzę pod prysznic. Zimna woda zmywa trudy dzisiejszego treningu. Wycieram swoje ciało ręcznikiem i ubieram się w ubrania wiszące na wieszaku. Opuszczam łazienkę. Rozmawiam chwilę z chłopakami i wychodzę z budynki. Nigdzie nie mogę Ciebie dostrzec. Opieram się o maskę swojego auta i wypatruje twojej charakterystycznej sylwetki. Bładze myślami gdzieś w przestworzach. Nerwowo zerkam na zegarek jest już po 18, a Ciebie nadal nie ma. W końcu dostrzegam Ciebie idaca w stronę mojego auta. Macham Ci z daleka. Jesteś coraz bliżej mnie. Nagle dostrzegam auto jadace z nad przeciwka prosto w Twoja stronę,
-Eliza uważaj- wydaje z siebie głosny okrzyk po czym znikasz mi z oczu. Błysk świateł na chwile oślepia mnie. Biegnę w Twoja stronę.



Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wte­dy — swoje
Smut­ne, zdziwione,
Bar­dzo otworzysz.


I jesteśmy na półmetku jeszcze 5 i koniec;) Nie było tam 15 komentarzy ale dodaje dla osob które to czytają i komentują dziekuje ze jesteście;* Spodziewaliście się takiego obortu spraw?;) Do nastepnego;*

 Ciumaski;) 

wtorek, 5 sierpnia 2014

IV-" ... tak jak nikt się rozumiemy



" ... tak jak nikt się rozumiemy,
wiemy, co chcemy powiedzieć zanim to wypowiemy”




Idę drogą, która prowadzi do Twierdzy. Spoglądam na zegarek jest godzina 17. Niepewnym krokiem wchodzę na hale. Widzę grupę mężczyzn, którzy  trenuje miedzy nimi nie dostrzegam Ciebie. Nagle ktoś zakrywa mi oczy.
-Cześć piękna- szepcesz mi do ucha.
Odwracam się w Twoją stronę, witam się z Tobą pocałunkiem w policzek.
-Coś Ci zabrałam- wręczam Ci bluzę.
-Tak się za nią stęskniłem- wykonujesz minę  smutnego szczeniaczka
-Jak dziecko gorzej być nie morze.
Z hali dobiegają śmiechy Igły, który wpatruje się w naszą stronę. Podnosisz rękę i wołasz Igłę w naszą stronę.
-Co ty robisz?- chwytam Ciebie za rękę.
-Chce żebyś poznała go.- odpowiadasz mi z uśmiechem na twarzy.
-Igła to jest Eliza- przedstawiasz mnie Rzeszowskiemu Libero.
-A to ta dziewczyna co Pit tyle o niej opowiadał, jestem Krzysiek
-O ciekawe co takiego mowił o mnie Nowakowski?
-Same dobre rzeczy- Igła odpowiada mi  uśmiechem na twarzy.
Siadam na trybunach i oglądam resztę treningu od czasu do czasu zachodząc się ze śmiechu z powodu wygłupów Ignaczaka. Trening dobiega końca, opuszczam hale i swoje kroki kieruje w stronę wyjścia. Siadam na schodach i czekam na Piotrka. W końcu przychodzi środkowy. Pomagasz mi wstać. Wsiadam do Twojego auta
-Teraz Ciebie porywam- informujesz mnie z zadziornością w głowie.
-To ja wysiadam- gwałtownie obracam się w stronę drzwi
-Spokojnie, za 30 minut będziemy na miejscu.- odpowiadasz mi.
Zamykam oczy i w ciszy bładze myślami. Chce wiedzieć dokąd mnie zabierasz. W końcu docieramy na miejsce.
-Jak tu pieknie- uśmiechasz się do mnie i reką wskazujesz kierunek w którym mam się udać. Staje nad przystanią.
-Wrócę za moment.
Odprowadzam Ciebie wzrokiem. Nasłuchuję cykanie świerszczy, przypominam sobie zabawę z dzieciństwa. Spoglądam przez ramię dostrzegam w oddali domek. Wchodze na pomost. Skrzypi pod moimi stopami. Zatrzymuje się przy bujanym fotelu, który stoi na pomoście, gładzę oparcie. Wyobrażam sobie Ciebie siedzącego tutaj za kilka lat. Przechodzę na drugi koniec pomostu. Ogarnia mnie poczucie spełnienia. Zrywa się lekki wietrzyk. Przechodzi przeze mnie dreszcz, zaplatam ramiona. Wpatruję się w deski i dostrzegam serce wyryte z napisem „Na zawsze razem Ola i Piotrek” Stoję spoglądając na to serce , to na rzekę. Słyszę tuz obok Twoje kroki, czuję twoją bliskość i ciepło.
-Tak tu spokojnie- odzywam się rozmarzona.
-To prawda.
Niebo pociemniało, kierujemy się w stronę domku. Idę tuż przy Tobie. Po kilku minutach docieramy do domku. Stawiasz koszyk tuż przy drzwiach. Wprowadzasz mnie do domku. Kuchnia znajduje się zaraz za drzwiami. po prawej stronie jest przestronnie pachnie świeżym drzewem. Szafki są wykonane z dębu, podobnie jak podłoga przez duże okno o poranku zapewne zagląda słońce.
-Nie obrazisz się, jeśli się rozejrzę? – pytam nie śmiało.
-Nie , proszę.
Na moment spotykamy się wzrokiem. Nadal czuje na sobie Twoje spojrzenie, i znowu to znajome ściśniecie w dołku. Przez następne kilka minut krąze po domku, oglądam spokoje i zachwycam się ich wystrojem. Schodzę z pietra  i wracam do kuchni. Przed soba widzę Ciebie cos gotującego.
-Miałabyś ochotę na kolacje pod gwiazdami.
-Jasne- odpowiadam Ci.
Wycierasz ręce i razem wychodzimy na taras. Zapalasz świece stojące na stoliku.
Siadam na wygodnym fotelu. Konsumujemy kolację co chwilę spoglądając na siebie.
-Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?- pytam Ciebie chwytając kieliszek do reki.
-zabrałem tutaj tylko dwie osoby i które cos dla mnie znaczą Ty jesteś właśnie taką.
Uśmiecham się do Ciebie. Oboje przez chwilę milczymy w zadumie, upijam łyk wina.
Wstaję z fotela i idę na pomost. Siadam na brzegu i bosymi stopami dotykam zimnej wody. Myslę na tym co mi przed chwilą powiedziałeś. Słyszę spokojny szum wody. Odpręża mnie to. Pomost skrzypi pod Twoimi krokami, siadasz obok mnie. Kładę głowę na twoim ramieniu. Spoglądam w niebo. Obracam głowę w Twoją stronę. Spoglądam w Twoje oczy. Nasze suta dzieli kilka centymetrów. Twoje ręce wędrują wokół mojej tali, przycigąsz mnie do siebie. Nachylasz się w moją stronę, składasz gorący pocałunek na moich ustach.



Zacząłem potrzebować tego, na co mówisz bliskość.
Z nadzieją w sercu, a w oczach z iskrą.





4 RODZIAŁ WAM ODDAJE ;) DZIEKUJE ZA 13 KOMENTARZY POD TAMTYM ROZDZIAŁEM;)
TO TERAZ 15 I LECIMY Z NASTĘPNYM!

piątek, 1 sierpnia 2014

III-Bo tylko w Twojej dłoni Znaleźć mogłam ciepło




 Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym.


Wychodzę z budynku szkoły , na nos zakładam swoje przeciwsłoneczne okulary. Swoje kroki kieruję w stronę przystanku autobusowego. W końcu przyjeżdża wsiadam do niego i zajmuje miejsce na samym tyle , do uszu wkładam słuchawki i odcinam się od świata rzeczywistego. W mojej głowie są wciąż myśli o Tobie. Zadaje sobie kolejne pytanie, na które nie znajduje odpowiedzi. Autobus zatrzymuje się na przystanku wysiadam z niego i udaję się w kierunku swojego bloku. Od dzrwi wita mnie wesołe szczekanie, witam się ze Sparkiem. Siadam przy stole i konsumuje obiad przygotowany przez mamę. Przebieram się w swoje wygodne freski i udaję się z moim czworonożnym przyjacielem na spacer. Z kieszeni starych dresów wyciągam papierosa , zapalam go. Przemierzam ulice Rzeszowa. Mój spokój przerywa sms od Piotrka „bądź gotowa na 17” , spoglądam na zegarek jest godzina 15, zostało mi jeszcze 2 godziny. Wracam do swojego mieszkania. Otwieram brązową szafę znajdującą się w moim pokoju i przeglądam w czym mogłabym iść do kina. W akcie desperacji dzwonie do Karolina, która zjawia się w moim mieszkaniu po kilkunastu minutach.
-Elizka już jestem- wita się ze mną od drzwi.
-jestem u siebie.
Po chwili wpada do mojego pokoju jak burza.
-Co to szczęściarz?
-Karol najpierw powiedz mi w czym mogę isc- odbiegam od tematu związanego z Piotrkiem.
Po wielu sprzeczkach doszliśmy do wniosku, ze idę ubrana w czarne legginsy a do tego miętowa koszula.
-A teraz powiedz mi z kim idziesz na randkę.- nie dajesz za wygraną.
-To nie randka a zwykłe kino- odpowiadam Ci
-No mów.- nalegasz na mnie.
-Dobra powiem Ci z Piotrkiem Nowakowskim.
Upuszczasz szklankę , którą trzymałaś jeszcze przed chwilą w ręku,  w całym domu słychać dźwięk tłuczonego szkła.
-Żartujesz?- pytasz mnie kolejny raz.
-Nie.- odpowiadam Ci spuszczając przy tym głowę.
-Ja pieprze moja najlepsza przyjaciółka idzie do kina z Cichym, do którego ja bałam się podejść na meczu i poprosić o zdjęcie.
-Karol zwykłe kino, nic więcej. Jak wrócę do wszystko Ci wyjaśnie, a teraz muszę lecieć.
Wychodzimy razem z mieszkania przed moim blokiem dostrzegam Ciebie. Zegam się z Karolina i wolnym krokiem kieruję się w Twoją stronę.
-Cześć Piotrek- witam się z Tobą całusem w policzek.
-Cześć Eliza, jedziemy ?- pytasz mnie z uśmiechem na twarzy.
-Tak.
Wsiadam do samochodu Nowakowskiego i ruszamy w stronę kina. Droga mija nam w znakomitej atmosferze. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym. Słuchamy piosenek nucąc sobie je pod nosem. Nagle w radiu słyszę nuty ulubionej piosenki Przemka. Przypominam sobie najwspanialsze chwilę spędzone z nim. Każdy wypad na miasto, do kina, wakacje na wsi. Staje mi przed oczyma jego uśmiechnięta twarz.
-Wszystko w porządku- wyrywasz mnie z wspomnien związanych z Przemkiem.
-Tak po prostu trochę się zamyśliłam- posyłam Ci promienny uśmiech.
-Nie myśl tyle bo my siwym zostaniesz- odpowiadasz mi co wywołuje u mnie smiech.
-Słodko wyglądasz jak się  śmiejesz.
Reaguje na Twój komplement uśmiechem. W końcu dojeżdżamy do kina. Wysiadamy z auta i udajemy się do budnyku. Kilka par ciekawskich oczu spogląda na nas , co trochę mnie irytuje.
Wybieramy komedie romantyczna. Zajmujemy miejsca w ostatnim rzędzie i zaczynamy oglądać film. Jemy popcorn , który zamrowiliśmy przed seansem . Podczas brania jedzenia z opakowania nasze dłonie się dotykają co wywołuje u mnie dreszcze. Uśmiecham się do Ciebie promiennym Uśmiechem. Nagle Twoja reka wędruję na oparcie fotela chwytając mnie za bark.
-Śmiało- szepczesz mi do ucha.
Opieram głowę na twoim torsie, w takiej pozycji zostajemy do zakończenia filmu. Opuszczamy budynek. Z czarnej torebki wyciągam papierosa , wkładam go do ust.
-Mrowiłem Ci coś – spoglądasz w moją stronę.
-Przepraszam ,ale muszę- wyrzucam peta do kosza.
-Masz ochotę jeszcze na spacer?- pytasz mnie
-Możemy się przejść.
Spacerujemy ulicami Rzeszowa. Miasto teraz wygląda magicznie. Rozmyślam nad swoim zyciem , w którym Ty pojawiłeś się tak nagle. Nie spostrzegam kiedy spletliśmy swoje ręce. Zrobiło mi się trochę zimno. Zauważasz to i dajesz mi do ubrania swoją bluze, która sięga mi do kolan. Wywołuje to u Ciebie śmiech. Siadamy na tarasie widokowym. Między nami panuje cisza. Przypominają mi się chwilę spędzone własnie tutaj z Przemkiem. To wtedy przekroczyliśmy granicę przyjaźni. Na moich policzkach znów są łzy. Próbuje je ukryć przed Tobą.
-Elizka co jest?- pytasz mnie obejmując mnie przy tym.
-Wspomnienia powróciły- odpowiadam Ci chowając twarz w dłoniach.
-Cśśśśśś… nie płacz- przytulasz mnie mocniej całując w czoło.
-Jęsli chcesz możesz mi opowiedziec?- pytasz mnie tak łagodnie.
-Dwa lata temu straciłam najlepszego przyjaciela. Zginął w wypadku samochodowym. Przyjaźniliśmy się od piaskownicy. Zawsze wszędzie chodziliśmy razem, gdy było cos nie tak przychodziliśmy własnie tutaj. Nieraz rozmawialiśmy, a nieraz tylko milczeliśmy.
Skierowałam swoja głowę w rozgwieżdzone niebie.
-Bardzo mi przykro.
-Piotrek odwieziesz mnie bo już jest póżno?
-Jasne.
Jedziemy w Twoim aucie, rozmawiamy o pierdołach. W końcu dojeżdżamy do mojego mieszkania.
-Dziękuje za wspaniały wieczór.
-Ja również.
Wracam do mieszkania, dopiero teraz zauważam ze mam nadal na sobie Twoja bluzę. Pachnie Tobą i Twoimi perfumami. Zdejmuje ją z siebie i kładę na polkę. Wyciągam z kieszeni telefon i wystukuje do ciebie sms .Odpisujesz mi „bądź jutro pod halą o 18. Dobranoc.” Z uśmiechem na twarzy odpływam.



 Bo tylko w Twojej dłoni
Znaleźć mogłam ciepło, aby kwitnąć tak
Dla Ciebie
I tylko Twoją być.



I JEST TRÓJECZKA. dZIKEUJE ZA KOMENATRZE POD TYM POSTEM;) JESLI BEDZIE 12 KOMENTARZY DODAJE NASTEPNY!.
Przepraszam,ze tak pózno ale na chwilę stracilam wene!
Do nastepnego!
Komentujcie motywuje to bardzo!!!