piątek, 17 października 2014

List 1




Kochanie!
To mój list, ale mam nadzieję, że nie ostatni. Szczerze mówiąc jest to w ogóle mój pierwszy tego typu list, dlatego tym bardziej się cieszę, że adresowany jest do Ciebie. Nie zamierzam zawrzeć w nim niesamowitych środków stylistycznych, ponieważ, i tak wiem, że nie dorównam piórom poetów. Wiem również, że mój list nie stanie się inspiracją dla innych. Wiem, że nie będzie on tak znamienity, jak oczekiwałaś. Wiem nawet, że listonosz może go zgubić i nigdy go nie przeczytasz. Ale wiem również, że Cię kocham...
Kocham Twój dźwięczny głos, kocham Twe mądre wypowiedzi, kocham Twoje niesamowite poczucie humoru, kocham Twój cudowny śmiech, kocham Twe niezliczone pomysły, kocham Twoje zabawne podejście do życia, kocham Twój niezłomny zapał, kocham Twój fascynujący charakter, kocham każdy centymetr Twego boskiego ciała, kocham Twe gwieździste oczy... Kocham Cię, Skarbie!
Każdy miesiąc, tydzień, dzień, minuta i sekunda bez Ciebie jest udręką dla mojej duszy. Jest niczym drzazga w sercu. Chciałbym zawsze Cię widzieć, słyszeć i czuć. Chciałbym mieć Cię zawsze przy sobie. Zawsze mówić Ci jak bardzo Cię kocham. Jesteś dla mnie jak powietrze, bez którego czeka mnie śmierć. Chce Cię słuchać, chce zmieniać z Tobą ten nudny świat, chce z Tobą przeczekać burzę, aby z Tobą powitać nowy dzień. Chce zawsze Cię tulić do mego serca. Chce Cię zawsze trzymać za rękę. Chce... ale czy mi na to pozwolisz

Sam nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem ,że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.
Jesteś niepowtarzalna, ciepła, kochana .Gdy widzę cie i rozmawiamy jestem szczęśliwy że cie poznałem ,i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłem sobie, że się w Tobie zakochałem byłem wtedy jeszcze głupi, że nie potrafiłem ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułem wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuł. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochał jeszcze mocniej.
Eliza jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałem i że mogłem trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
A w tym liście starałem się napisać co czuje. I  mam nadzieje ze mi się to udało.
A największym dowodem na to ,że wszystko co napisałem to prawda. Jest moje zachowanie bardzo Cie polubiłem i pokochałem . Dlatego bardzo przepraszam cie za ten list i za moje zachowanie oraz za to jaki jestem mam nadzieje że choć trochę mnie zrozumiesz co mną
kierowało żeby napisać do ciebie. Kocham Cię.

Spędziłam wiele bezsennych nocy, zastanawiając się jakich słów mam użyć, by opisać moje uczucia. Jednak za każdym razem, moje próby kończą się
niepowodzeniem.
Proszę wybacz mi więc moje próżne wysiłki i zaakceptuj te proste słowa "Kocham Cię".
Myślę, że nie mógł bym w tej sytuacji powiedzieć ci nic lepszego...
kiedyś myślałem że mogę wszystko dziś wiem że nie mogę nic najgorsze co może cie spotkać w życiu to odrzucenie twojej miłości przez
drugą osobę bo to bardzo boli i nie możesz zapomnieć o niej. Dlatego nikomu nie życzę odrzucenia przez drugą osobę...

Bo w życiu trafia się raz na taka osoba jak ty wyjątkowa na widok której za bardzo nie wiem co mam powiedzieć, zatyka mnie czuje się skrępowani i
obco a serce bije mocniej na twój widok. Tylko wyjątkowe osoba potrafi tak działać na drugą osobę jak ty.
Teraz kiedy o wszystkim ci powiedziałam, mogę spokojnie odpocząć. I kiedy będę śnić, będzie to sen o tobie...
szkoda że miłość działa tylko w jedną stronę...
a na koniec proszę Ciebie tylko o jedno żebyś zachowała to dla siebie co do ciebie napisałem i jeżeli czymś Ciebie uraziłem to PRZEPRASZAM.





Czyta to ktoś jeszcze????
Witam was;) na poczatek przepraszam,ze mnie tyle nie było ale szkoła, nauka , klub i masa innych powodow! Wracam do was z nowa siłą i zapałem! Tak na poczatek to zmieniłam trochę koncepcje kazdy rozdział teraz bedzie przeplatany jednym listem ;) jakby sie wam to nie podobało to piszczie przestane tak robic;) Obiecuje ze zaległości na blogach ponadrabiam ;! LKocham was ;* i przepraszam!





niedziela, 14 września 2014

IX -Wylećmy w przestworza, rozpal uczuć pożar..


 
Wylećmy w przestworza, rozpal uczuć pożar..

Leżę obok Ciebie, obejmuje Twoja naga klatkę piersiową. Słyszę spokojny oddech i równomiernie bicie serca. Bawisz się moimi włosami, tak jak lubie. Chce aby ta chwilą trwała wieczne. Skradasz pocałunki na mojej szyi. Pragnę mieć Ciebie przy sobie, jednak w mojej głowie pojawiają się obawy o jutro.
 - Piotrek - pytam Ciebie prawie szeptem.
- Tak, kochanie.
- Boję się, o to co będzie za godzinę, jutro o nas czy nam się uda czy przetrwamy burzę w naszym związku.
 - Eliza obiecuje Ci że będziemy zawsze razem. Codziennie budzić się przy sobie, siedzieć w naszej wspólnej kuchni i codziennie pić kawę przy wspólnym stole. Telefonować do siebie kiedy będziemy daleko od siebie aż w końcu wracać do siebie wieczorami i czuć ta bliskość i bezpieczeństwo. - częstujesz moje usta smakiem swoich.
Przyciągasz mnie bliżej do siebie. Wtulam się w Twój tor. Czuje że jesteś dla mnie przystanią, w której zacumował mój mały statek, nie na chwilę ale na zawsze. Wstaje z łóżka i kieruje się do łazienki, biorę ciepły prysznic. Ciepła woda spływa po moim ciele, osuszam je pomarańczowym ręcznikiem. Ubieram się w czarną sukienkę, włosy wiąże w luźnego kucyka. Opuszczam pomieszczenie i wędruje do kuchni, gdzie zostaje miły widok, a mianowicie Ciebie przyrządzającego śniadanie. Wywołuje to u mnie uśmiech na twarzy. Obejmuje Ciebie w pasie. Kładę swoją głowę na twoich plecach.
- Piotrek masz na dzisiaj jakieś plany? - pytam Ciebie niepewnym głosem.
 - Nie dzisiaj mam wolne i mam zamiar spędzić z Tobą cały dzień - odwracasz się do mnie.
 - A mógłbyś zawieźć mnie dzisiaj w pewne miejsce jeśli to nie kłopot a jął nie to pojadę autobusem.
 -Jasne, poczekaj za 15 minut będę gotowy.
Wręczasz mi patelnie i udajesz się do łazienki. Kończę smażenie naleśników i idę do sypialni po torebkę.
- Czekam na dole- informuje Ciebie i wychodzę z mieszkania.
Siadam na jednej z ławek. Wciągam powietrze i przez chwilę zatrzymuje je. Rozumiem mięśnie. Kieruje głowę w stronę słońce. Lekki wiatr powoduje na moim ciele gęsia skórkę. Wypuszczam powoli powietrze z moich płuc. Obok siebie dostrzegam pewną dziewczynę
 - Ty jesteś może Eliza- pyta mnie nieznajoma.
- Tak a o co chodzi. - Posłuchaj mnie uważnie. Piotrek to skończony dudek, kiedyś Ciebie zrani zapamiętaj to sobie.
- Jesteś ostatnia osoba, która może mi mówić jaki naprawdę jest Piotrek. Daj nam wreszcie spokój.
 Odwracam się gwałtownie na piecie i odchodzę. Kieruje się do auta. Otwieram je i zajmuje miejsce obok kierowcy. Chowam twarz w dłoniach i próbuje się uspokoić. Po chwili dostrzegam Ciebie idącego w stronę auta. Na swojej twarzy staram się wymusić uśmiech.
- No to gdzie chcesz jechać? Zadajesz mi pytanie i ujmujesz moja dłoń.
 - Na cmentarz. - odpowiadam Ci i odwracam głowę w stronę szyby. Odpalasz silnik auta i ruszam. Droga upływa nam w milczeniu. Wpatruje się pustym wzrokiem w krajobrazy. Po 30 minutach jesteśmy już na miejscu.
-Iść z Tobą - pytasz mnie przyciszonym głosem
- Nie, zaraz wrócę.
Kieruje się w stronę dużej czarnej bramy, zatrzymuje się robię kilka głębszych wdechow i kieruje się alejka w stronę miejsca twego pochówku. Uklekam przed płytą nagrobka i całuję go. - Część Aniołku, wiesz jak cholernie mi Ciebie brakuje. Ile dałabym abyś właśnie teraz tutaj że mną był. Wiem, że tam Ci jest lepiej i wspierasz mnie. Każdego dnia czuje obecność Twoja. Wiesz u mnie dużo się pozmieniało  poznałam niesamowitego człowieka. Jest dla mnie wszystkim, światłem w tunelu, gwiazdka na niebie. Wiem że na pewno spotkałeś swoją złota drużynę Wagnera widzi pamiętam to. Codziennie wspominam sobie jak to próbowałem mnie zarazić miłością do siatkówki, a ją tak bardzo się przy tym operalam. Teraz wiem, że jest to piękny sport. przepraszam Ciebie za to. Tak strasznie chce się znów do Ciebie przytulić poczuć blisko Twojego ciała. Usłyszeć ten zaraźliwy śmiech, który wywoływał u mnie ciary. Ostatnio miałam wypadek, przez chwilę widziałam Ciebie chciałam iść w Twoją stronę, ale Ty się oddalałeś i kazałeś mi nadal zyć. Dziękuje Ci za to.
Wstaje z ławki i kieruje się w stronę auta. Widzę Ciebie opartego o maskę samochodu. Podchodzę do Ciebie i przytulam się do Ciebie. Słyszę Twój spokojny oddech.
-Dziękuje – szepce Ci do ucha.
Ty nic nie odpowiadasz, całujesz mnie w czoło. Wsiadamy do samochodu, drogę do mieszkania pokonujemy w ciszy, rozmyślam nad tym czy nasz związek naprawdę ma sens. Po kilkunastu minutach jesteśmy pod blokiem.
-Muszę jeszcze gdzieś pojechać, jedziesz ze mną?- pytasz mnie z uśmiechem na twarzy.
-Wracam do domu, czekam z niecierpliwością na Ciebie- chwytasz mnie za rękę. Kieruje się do mieszkania, pod drzwiami zastaje Dawida.
-O cześć- witam się z Tobą.
-Cześć. – odpowiadasz mi szorstko.
-Piotrka nie ma, ale zaraz będzie.
-W sumie to ja do Ciebie. Eliza posłuchaj mnie uważnie, zostaw Piotrka w spokoju on zasługuje na kogoś lepszego, a Ty co możesz mu dać, nic. Właśnie dlatego będzie lepiej jak od niego odejdziesz od niego.
Odwracasz się i zbiegasz ze schodów, po moich policzkach płyną łzy, opieram się o ściane. Pozwalam łzą drążyć korytarze na moich policzkach. Chowam twarz w dłoniach i osuwam się po ścianie.

 Dziś przytulę cię tylko po to, by zaraz odejść .
Te uczucia nietrwałe i dlatego tak cenne.
Tylko szkoda, że nasze serca nie są wymienne.




Jestem ! Przepraszam, ze mnie tyle nie było, ale szkoła! 1 liceum nie ma przelewek. Zreszta wyjazdy z druzyna, już w sobotę dalej jedziemy tym razem Kielce! Ten rozdział mi nie wyszedł ups ups….  Nastepny rodział nie wiem kiedy;)
pozdrawiam ;*


A dzisiaj W górę serca bo Polska wygra mecz !! Dooo bojuuu Polsko!


poniedziałek, 1 września 2014

VIII-" Kłopoty to stan przejściowy zawsze, ale jestem z Tobą w nich. "



" Kłopoty to stan przejściowy zawsze, ale jestem z Tobą w nich. "



Wpatruje się w Ciebie śpiąca, Twoja twarz nie jest już taka blada, ale nadal masz podkrążone oczy. Mogę patrzeć na Ciebie godzinami, tak słodko śpiąca.
- Piotrek, idź do domu odpocznij ją przy niej posiedzę - słyszę znajomy mi głos.
 Odwracam się i w drzwiach widzę Karolinę. Najlepszą przyjaciółkę Elizy.
 - Dobrze to ją uciekam będę wieczorem.
Żegnam się z Karolina i opuszczam szpital. Zmęczenie daje o sobie znać. Wsiadam do swojego auta i kieruje się w stronę mieszkania. Akurat w radiu leci moja ulubiona piosenki, nuce sobie ją pod nosem. Droga do mieszkania mija mi zaskakująco szybko. Wchodzę do bloku i na klatce dostrzegam Ciebie siedząca na schodach. Jestem zaskoczony Twoim widokiem.
-Co Ty tutaj robisz? - pytam bez emocji.
 -Przyszłam Ciebie przeprosić, wiem że zachowałam się głupio
- Olka nie wiem co Ty odwalasz, ale nie wybaczę Ci. Za dużo ostatnio się wydarzyło. Nie możemy być już razem, powinnaś to zrozumieć. Zniknij z mojego życia, chce w końcu sobie je ułożyć, ale nie ma miejsca w nim dla Ciebie. - w Twoich oczach dostrzegam łzy, wiem że za dużo powiedziałem, ale powinnaś o tym dobrze wiedzieć.
Wybiegasz z korytarza. Słyszę jak z impetem ruszasz z pod bloku. Schodzą na dol. Za wycieraczką dostrzegam jakąś kartkę. Czytam ją dwa razy i nadal nie mogę w to uwierzyć co tam jest napisane. Chowam ją do kieszeni dresów i wchodzę na mieszkania. Robię sobie gorąca herbatę i siadam przy stole czytam ją dwa razy i nadal nie mogę w to uwierzyć co tam jest napisane "Byłam z Tobą w ciąży, ale usunęłam po co nam kolejny kłopot" Dopiero teraz zauważam jaką jesteś okropną osoba skoro dziecko nazywasz "kłopotem". Jest to bezbronna istotą, która ma prawo żyć i rozwijać się. Dałem jej życie. Mogłem być teraz już ojcem, albo wyczekiwać narodzin naszego dziecka. Tak naszego a nie tylko Twojego. Zachowałaś się jak osoba, która nie ma uczuć. Byłem zaślepiony Tobą i ta chora miłością. Co teraz mam zrobić? zadaje sobie w duchu to pytanie. Powiedzieć o wszystkim Elizie. Szczerość w związku to podstawą. Jeśli chcemy go zbudować na skalę to nie możemy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Z zamysłu   wyrywa mnie dzwonek do drzwi. Wstaje gwałtownie z kuchennego krzesła i kieruje się w stronę korytarza. Przez judasza dostrzegam dobrze znana mi osobę. Otwieram drzwi.
 - Witam pana Nowakowskiego- od razu widać, że Igla jest w dobrym humorze.
 - No część Igla.
- Ej co jest stary, coś z Eliza.
 - Z nią wszystko dobrze.
 - Powinieneś się cieszyć, widziałem Ciebie dzisiaj i nie wyglądałeś na to aby dała Ci kosza, stary z Ciebie aż kpi miłość. - twoje słowa wywołują u mnie uśmiech na twarzy.
 Wiem ,że muszę Ci to powiedzieć, jesteś moim przyjacielem nie tylko z boiska, ale i z życia osobistego.
- Olka była w ciąży że mną i usunęła dziecko- mówię Ci to prosto z mostu.
Na twojej twarzy maluje się ogromne zdziwienie.
 - Jak to? - tylko tyle potrafisz z siebie wydusić
-Tak byłbym ojcem, a ona dziecko nazwała „kłopotem”
-Nie wiem co powiedzieć, naprawdę jest mi bardzo przykro.
Spuszczam głowę na doł. Nie chce okazać słabość w obecności Igły. Czuje jak krew buzuje w moich żyłach. Chowam twarz w dłoniach.
- Piotrek będzie dobrze, masz przy sobie nas całą Resovie a co najważniejsze Elize, która o Ciebie walczy. Pamiętaj o tym.
 Wstajesz gwałtownie z kanapy i wychodzi. Wpatruje się w drzwi. Idę pod prysznic. Ciepła woda spływa po moim ciele. Chociaż na chwilę odrywa się od myśli o Olce. Wycieram swoje ciało śnieżno białym ręcznikiem. Czuje się odprężony. Wolnym krokiem udaje się do swojej sypialni. Z impetem rzucam się na łóżko. Przykrywa się kocem i zasypiam. Budzą mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju. Chciałbym dzisiaj jeszcze trochę dłużej zostać w łóżku, ale wiem że muszę być przy Tobie właśnie w tej chwili. Wstaje z wygodnego łóżka i kieruje się do kuchni. Robię sobie kawę. Pije ją dość szybko. Przebieram się w wyjściowe ubrania i schodzę na dol. Wsiadam do auta zaparkowanego obok bloku i ruszam w stronę szpitala. Po kilkunastu minutach jestem już na szpitalnym parkingu, w oddali dostrzegam Ciebie siedząca na ławce. Nie mam ochoty w tym momencie Ciebie widzieć. Wychodzę z auta i zamykam go. Idę w stronę wejścia.
-Piotrek- słyszę Twój głos.
-Czego chcesz- pytam Ciebie szorstko.
-Przepraszam- mówisz to tak obojętnie.
 - Za co Ty mnie przeprasza, za to że nie masz uczuć, za to że jesteś cholerna egoistka. Nie chce Ciebie znać. Zniknij z mojego życia raz na zawsze.
- Piotrek wojna jeszcze się nie skończyła.
Odchodzisz ode mnie a mi w głowie nadal brzmią te słowa. Wchodzę do szpitala. Widzę Ciebie spacerująca po korytarzu. Na Twojej twarzy znów widnieje uśmiech.
-No część piękna- witam się z Tobą całusem w policzek.
- Bez takich proszę - odpychasz mnie od siebie z zadziornością.
-Eliza, możemy porozmawiać.
- Piotrek co się stało.
- Muszę Ci coś powiedzieć. Kierujemy się w stronę sali,
w której leżysz. Siadasz na łóżku a ją obok Ciebie. Chwytam Ciebie za rękę.
 - Eliza pamiętasz jak opowiadałem Ci o Olce mojej byłej. No więc zostałbym ojcem ,ale ona usunęła dziecko. Spuszczam głowę na dol. Czuje Twoja dłoń na moim podbródku.
- Piotrek bardzo mi przykro, doceniam to że mi to powiedziałeś. Pamiętaj masz mnie zawsze będę przy Tobie.
Składasz pocałunek na moich ustach. W tej chwili do sali wchodzi lekarz prowadzący Ciebie. Informuje nas, że jutro możesz już opuścić szpital. Wspólnie ustalamy z Twoimi rodzicami że zamieszkasz u mnie. Opuszczam szpital i udaje się na zakupy.


W świecie głuchym na prośby i ból
Gdzie marzenia wyrywane są ze snu
Gdzie dobro za często ustępuje złu





Witam wszystkich;) przepraszam, że tak długo ale nie miałam weny upsss kolejny raz;( No to tak kilka spraw organizacyjnych.
Po pierwsze dlaczego tak mało komentujecie. No rozumie moje opko jakoś nie porywa, ale byłabym wdzięczna jakby ktoś zostawił po sobie ślad;)
Po drugie. Jak wiadomo rozpocza się rok szkolny, więc z tego względu rozdziały będą wstawiane co niedziele chyba ze będę miała wyjazd z drużyną na ligę i nie będzie mnie w domu ;)
Po trzecie. Jestem już licealistką, kocham was wszystkich mam zajebista klase;*
Pozdrawiam kocham was;**

niedziela, 24 sierpnia 2014

VII- Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.



 Ale mam w sobie przeszłość i tego nie wyrzucę
Zapomniałem uczuć i teraz znów się ich uczę



Siedzę na zimnych szpitalnych płytkach, nic do mnie nie dociera. Co chwilę patrzę w stronę Sali, w której jeszcze wczoraj leżałaś. Ogarnia mnie ból fizyczny i psychiczny. Podnoszę się gwałtownie, co wywołuje u mnie skurcz mięsni. Idę szpitalnym korytarzem wpatrując się w osoby leżące na Sali z nadzieją, ze gdzieś zobaczę Ciebie. Czuje Twoją obecność. Czuje na sobie wzrok ludzi, którzy mnie otaczają. Nagle dostrzegam Ciebie leżącą na Sali. Zakładam na siebie fartuch i wchodzę do Ciebie. Siadam przy Twoim łóżku. Po moim policzku spływają łzy szczęścia. Odnalazłem Ciebie.
-Elizka- chwytam Twoją rękę.
- Piotrek- otwierasz swoje piękne oczy i dwoisz zachrypiałym głosem.
-Kocham Ciebie- składam pocałunek na Twoich ustach, które teraz przepełnione są bólem i cierpieniem.
Widzę na twojej twarzy grymas. Przykładam Ci palce do usta w celu, abyś nic nie dwoiła tylko odpoczywała. Kładę głowę na twoim brzuchu i zamykam oczy. Widzę nas za kilka lat siedzących na ławce w parku, trzymających się za ręce. Widzę nas szczęśliwych tak poprtsu. Jesteśmy uśmiechnięci do siebie. Nic nie jest w stanie nam tego odebrać. Marzenia takie słowa za mienia całkiem Twoje życie.  Spełniając je stajesz się kowalem własnego losu. Czuje jak Twoje palce wędrują po mojej szyi. Odwracam głowę w twoją stronę. Na Twojej bladej twarzy znów maluje się uśmiech, w Twoich oczach znów są te iskierki.
-Jak się czujesz?-
-A jak wyglądam?- odpowiadasz mi pytaniem na pytanie.
-Jak zwykle pięknie. – odpowiadam Ci i całuje w policzek.
-Piotrek?- pytasz mnie niepewnie. Muszę Ci coś powiedzieć.- na Twojej twarzy maluję się powaga, w tym momencie czuje ukłucie w sercu. Boje się tego co zachwalę usłyszę.
-Sama nie wiem jak to możliwe i czy można to racjonalnie wytłumaczyć. Lecz dziś wiem, że To dla Ciebie żyję, marzę, tęsknię, to Ciebie kocham.
Jesteś niepowtarzalny, ciepły, kochany .Gdy widzę Cie i rozmawiamy jestem szczęśliwa że ciebie poznawałam, i wszystkie problemy przestają istnieć,
gdy przed moimi oczami pojawia się Twoja piękna twarz, ogarnia mnie wzruszenie i zastanawiam się dlaczego? Czy to nagroda czy kara?
Wiem jedno zależy mi na tobie, choć wiem że i tak nie wiele to zmieni i niewiele te słowa znaczą dla ciebie, rozumiem że te słowa Kocham cię
Gdy pomyślę o Tobie, o wspólnie spędzonym czasie i chwilach na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a w sercu wielka radość.
Kiedy uświadomiłam sobie, że się w Tobie zakochałam byłam wtedy jeszcze głupia ,że nie potrafiłam ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy,
ale czułam wtedy to samo, co dzisiaj i zawsze już będę to czuła. Dziś kocham Cię bardziej niż wczoraj, a jutro będę kochała jeszcze mocniej.
Piotrek jesteś szczęściem, którego się nigdy nie spodziewałam i że mogłam trafić na taką wspaniała i wyjątkową osobę.
Czuje, ze po moich pliczkach, spływają pojedyncze łzy. Nie wycieram ich, pozwalam im rzeźbić tor na moich policzkach. Siedzimy w milczeniu wpatruje się w Twoje oczy, które są takie pozytywne. Przepełnione miłością i troską o drugiego człowieka. Trzymam Ciebie za rękę. Teraz wiem, ze już nic nam nie zagrozi. Znów będziemy razem. Jestem tego pewien, w głębi duszy o tym wiem. Zegnam się z Tobą i wychodzę ze szpitala. Swoje korki kieruje do samochodu. Ruszam na Podpromie, gdzie dzisiaj mamy spotkanie z kibicami. Wiem jak ważni są oni dla nas sportowców, zawsze pomagają nam w trudnych chwilach. Dlatego nie zrezygnuje z takiego spotkania. Myślami jestem cały czas przy Tobie. Za wycieraczką dostrzegam kartkę na której widnieje napis „1-0, jeszcze nie skończyłam”. Gniotę ja i wyrzucam do kosza na śmieci. Ruszam z pod szpitala. Kieruje się w stronę Twojego mieszkania. Po kilku minutach, stoję już pod Twoimi drzwiami. Naciskam rekę dzwonek do drzwi. Po chwili otwierasz je.
-Nie znałem Ciebie od tej strony, nie nawidze Ciebie.- rzucam w Twoją stronę ten tekst. Widzę w Twoich oczach zdziwienie. Podchodzisz do mnie bliżej w nozdrzach czuje zapach Twoich perfum, które zawsze na mnie działały.
-Wiem, że nadal mnie kochasz.
-Olka zrozum to nigdy już nie będziemy razem. – odpycham Ciebie ode mnie.
Odwracam się na pięcie i zbiegam ze schodów, do moich uszu dobiegają obelgi rzucane w moją osobę. Wsiadam do auta i ruszam na hale. Mam Elizę, która nigdy mnie nie zostawi i kibiców, którzy zawsze mnie wspomogą. Do celu masz tak blisko. Wchodzę na hale witają mnie brawa kibiców, czuje atmosferę meczową. Czuje, ze mam dal kogo rozwijać się i stawać się coraz lepszym człowiekiem. Rozdaje autografy i pozuje do zdjęć. Chociaż na chwile odrywam się od problemów. Spotkanie dobiega końca. Wolnym krokiem kieruję się w stronę szatni. Czuje czyjąś rekę na swoim ramieniu.
-Jak Eliza?- pyta mnie nasz Libero.
-Lepiej już, ale nadal jest jeszcze słaba.- odpowiadam mu.
-Pamiętaj, masz nas. Zawsze na nas możesz liczyć.
-Wiem, dziękuje.
Zegnam się z chłopakami i ruszam do szpitala. Pragnę być przy Tobie teraz zawsze. Droga do szpitala mija mi dośc szybko. Po kilku minutach jestem już w szpitalu. Kieruje się do Sali w której leżysz. Śpisz. Składam pocałunek na Twoich ustach, co wywołuje u Ciebie uśmiech. Upadać znaczy powstawać mowie sam do siebie.




JEST 7. Przepraszam, ze tak długo trzymałam was w niepewności,ale na chwilę straciłam wenę. Ten rozdział mi nie wyszedł. Chyba coś jest nie tak pogubiłam się w tym wszystkim. Ocencie sami czy jest sens dalej pisac czy go zawieścic. Dzękuje za komentarze. Kocham was!
Pozdrawiam;* 

niedziela, 17 sierpnia 2014

VI-Tam gdzie wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości i zwykłego ludzkiego szczęścia.



Spokojnie, cokolwiek dziś się stanie, Kochanie..


Leżysz tak bezwładnie na chodniku w kałuży krwi. Podbiegam do Ciebie, drżącą reką sprawdzam Twój puls. Z kieszeni dresów wyciągam telefon i wybieram numer 112. Podkładam swoją dłoń pod Twoją zakrwawioną głowę.
-Elizka otwórz oczy- błagam Ciebie łamiącym głosem.
Po chwili zjawia się karetka, zabierają Ciebie do najbliższego szpitala. Szybkim krokiem udaje się do swojego auta, wsiadam do niego i z piskiem opon ruszam za karetką. Między czasie wykonuje telefon do Twoich rodziców. Po kilkunastu minutach jestem już w szpitalu.
-Przepraszam, przed chwilą przywieziono tutaj dziewczynę z wypadku, co z nią jest.-pytam się pielęgniarki spotkanej na korytarzu.
-Tak, ale w tym momencie jest operowana. Proszę cierpliwie czekać.
Odchodzę od służby medycznej i opieram się o ścianę. Spoglądam pustym wzrokiem w biały sufit, przeraża mnie szpital wszędzie widać kogoś chorego, borykającego się ze swoim życiem. Chce aby to był tylko zły sen i zaraz się obudzę a Ty będziesz siedziała obok mnie. Siadam na jednym z krzeseł, które są ułożone w rzędzie pod ścianą. Chowam twarz w dłoniach, po moich policzkach spływa słona ciecz. Musisz być silny dla niej powtarzam sobie w duchu, ale nie potrafię. Nadal przed oczami mam ten moment kiedy to cholerne auto jedzie wprost na Ciebie. Mija kolejna godzina a operacja nadal trwa. Chodzę wzdłuż korytarza i przyglądam się ludzią, którzy również czekają na wieści o swoich bliskich. W końcu operacja dobiega końca z bloku operacyjnego wychodzi lekarz. Widać, że na jego twarzy maluje się zmęczenie.
-Panie doktorze co z Elizą?
-Straciła dużo krwi, ta doba będzie decydująca.- lekarz odpowiada mi i odchodzi.
Kieruje się w stronę oiomu, Przez szybę widzę Ciebie podłączona do tych wszystkich urządzeń, leżącą na szpitalnym łóżku. Głowę masz zabandażowaną. Zakładam fartuch i za zgodą pielęgniarki wchodzę do Sali, w której Ty leżysz.
-Cześć Aniołku- chwytam Ciebie za rękę.
-Wiem, że mnie słyszysz. Proszę Ciebie o to walcz. Chciałem Ci dzisiaj to powiedzieć, ale niestety nie zdążyłem. Zakochałem się w Tobie. Zostań tutaj ze mną proszę. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, jesteś dla mnie zagadką, którą próbuje rozwiązać. Ksiązką, która z każdą stroną staje się ciekawsza i nie da jej się odłożyć ma półkę. Nie pozwolę Ci odejść. Będę siedział przy Tobie dopóki nie otworzysz swoich oczu. Chce budzić się przy Tobie widzieć na Twojej buźce ten szczery uśmiech, który wywołuje u mnie ciary i iskierki w oczach. Ty jesteś moją gwiazdką na niebie, ale ktoś powiedział żeby nie nazywać gwiazd imieniami bo kiedyś spadają, ale z Tobą jest inaczej. Ty prowadzisz mnie, rozświetlasz moją drogę w mroku z Tobą nic mi nie jest straszne, żaden mur i żadna ściana największa nawet tama. Jesteś dla mnie aniołem, którego skrzydła okrywają mnie. Wystarczy byś była, nic więcej, pozwól kochać się miłość pragnie Ciebie. Pojawiłeś się tak nagle z nikąd i tak samo jak moje uczucie, ale teraz wiem, że dla Ciebie żyje marze i oddycham. Szukałem szczęścia lecz odnalazłem je w Twojej osobie, smutne zamkniętej w sobie. Lecz z każdym spotkaniem otwierającej się coraz bardziej, dającej się poznać od środka. Tam gdzie wszystko jest ukryte w sercu, które jest głębokie jak morze, spragnione miłości i zwykłego ludzkiego szczęścia.
Słyszę pukanie do szyby, odwracam się i widzę Twoich rodziców. Opuszczam sale szpitalną i wychodzę do nich.
-Dzień dobry państwu-witam się z Twoimi rodzicami.
-Jestem Piotrek znajomy Elizy.
-Witam, co z Eliza- jako pierwsza zadaje pytanie Twoja mama.
-Lekarze nie chcą mi nic powiedzieć- odpowiadam.
-Jedz do domu my przy niej teraz posiedzimy.
Zegnam się z twoja rodzina i dochodzę. Kieruje się w stronę swojego auta. Wsiadam do niego i ruszam do swojego mieszkania. Wchodze do pustego ciemnego mieszkania, nie mam ochoty zapalać światła. Siadam na kremowej sofie, kiedy Tylko zamkne oczy widzę Twoją twarz. Swoje kroki kieruje do łazienki biorę prysznic, ciepła woda spływa po moim ciele zmywa brudy i trudy dzisiejszego dnia. Idę do swojej sypialni, kładę się na łóżku. Próbuje zasnąć, ale nie wychodzi mi to przewracam się z boku na bok w celu znalezienia snu. W końcu przychodzi, ale nie na długo. Spoglądam na zegarek dochodzi 6 rano. Wstaje z łóżka, robie poranną toaletę i udaje się do Ciebie do szpitala. W końcu jestem w szpitalu, kieruję się w stronę oddziału na którym leżałaś. Widzę Twoje łóżko, ale Ciebie na nim nie ma. Opieram się o ścianę krew płynie znacznie szybciej w moich żyłach to nie może być prawda. Jeszcze raz spoglądam tam i łóżko nadal jest puste a te wszystkie sprzęty odłączone. To nie może być prawda powtarzam sobie kolejny raz….



Ostatni oddech mój, Ty zawsze przy mnie stój,

Otrzyj z twarzy łzy, ja i Ty to krew z krwi,




JEST KOLEJNY. Kochani dziękuje wam za wszystko. Ten rozdział mi nie wyszedł,wiec nie zdzwie się jak bd 0 komentarzy. Trzymajcie się. 

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

V-Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele



Idziesz do przodu i nie oczekujesz wiele
Znasz swój szereg i masz w życiu cele


Budzą mnie promienie słoneczne, otrząsam się po śnie. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wstaje z wygodnego łóżka. Swoje kroki kieruje do łazienki. Biorę prysznic, gorąca woda spływa po moim ciele. Dzisiaj sobota dzień wolny od szkoły. Ubieram się w wygodne ubrania i zabieram się za sprzątanie mieszkania. Włączam muzykę najgłośniej jak tylko się da. Zaczynam od kuchni. Sprzątanie idzie mi wyśmienicie po upływie 2 godzin mieszkanie lśni. Do ręki biorę smycz i wychodzę z psem na spacer. Idę ulicami Rzeszowa podziwiam piękno przyrody, wszystko jest takie delikatne i dopiero co budzi się do życia. Siadam na jednej z ławek, Sparkiego spuszczam z smyczy, aby mógł sobie pobiegać. Przyglądam się mojemu czworonożnemu przyjacielowi jak biega i czuje się swobodnie. Przywołuje go do siebie i wracamy do mieszkania. Od razu udaje się w kierunku miski z wodą. Odruchowo zerkam na telefon mam jedno nieodebrane połączenie od Ciebie. Wykonuje telefon do Ciebie, ale tym razem Ty nie odbierasz. Rzucam telefon na łóżko i idę do solanu. Włączam telewizor, oglądam przypadkowy film, który wciąga mnie niemiłosiernie. Wyrywa mnie z tego dźwięk telefonu. Szybkim krokiem kieruje się do swojego pokoju, przyciskam zieloną słuchawkę.
-No, cześć Elizka- witasz się ze mną.
-Cześć Piotrek.
-To co dzisiaj o 18 pod Twierdzą?-  w Twoim głowie wyczuwam zadowolenie.
-Tak Piotruś.
-To ja uciekam na trening, do zobaczenia.
Żegnam się z Tobą i wracam do oglądania filmu. Nerwowo zerkam na zegarek, dochodzi godzina 17. Wstaje z kanapy i idę do swojego pokoju, z ogromnej szafy wyciągam miętowe rurki i czarny sweterek. Do torebki chowam najpotrzebniejsze rzeczy i wychodzę z mieszkania. Kieruję się w stronę przystanku autobusowego. Siadam na ławeczce. Przypominam sobie nasze pierwsze spotkanie. Byłeś wtedy całkiem inny niż jesteś teraz. Poznałam Ciebie innego niż wszyscy Ciebie znaja z boiska. Poznałam osobę w której znalazłam siłę, bezpieczeństwo i spokój, osobę z którą mogę o wszystkim porozmawiać. Od dwóch lat czuje się w końcu szczęśliwa. Jesteś osobą która zawsze mnie wspomoże, murem stanie za mną. Stawiłam sobie w życiu cele, nie zawsze je osiągałam i teraz postawiłam sobie kolejny. W końcu przyjeżdża autobus, wsiadam do niego i zajmuje miejsce od kona na samym końcu. Do uszu wkładam słuchawki, przyglądam się przechodnią, Na niektórych twarzach maluje się spokój szczęście a na innych po prostu zwykła obojętność, zmęcznie zyciem lub problemami. Wysiadam z komunikacji miejskiej i kieruje się w stronę Twierdzy. Robi się już trochę ciemno. W drodze wstępuje jeszcze do sklepu w celu zakupienia kilku drobnych rzeczy.




*perspektywa Piotrka.
Trening powoli dobiega końca jeszcze kilka powtórzeń i koniec dzisiejszych zmagań. Teraz trenujemy najciężej, dużymi krokami zbliża się koniec sezonu. Wsączy pracujemy na sto procent. Mamy jeden wspólny cel chcemy obronić tytuł Mistrza Polski. Każdy chce dołożyć coś do tego trofeum, czuć ze ten sezon był udany. Mimo kilku porażek udowodnić ze nigdy nie warto lekceważyć  serca Mistrza. Zbieram swoje dresy z hali i kieruje się w stronę szatni, gdzie panuje wyśmienita atmosfera. Wchodzę pod prysznic. Zimna woda zmywa trudy dzisiejszego treningu. Wycieram swoje ciało ręcznikiem i ubieram się w ubrania wiszące na wieszaku. Opuszczam łazienkę. Rozmawiam chwilę z chłopakami i wychodzę z budynki. Nigdzie nie mogę Ciebie dostrzec. Opieram się o maskę swojego auta i wypatruje twojej charakterystycznej sylwetki. Bładze myślami gdzieś w przestworzach. Nerwowo zerkam na zegarek jest już po 18, a Ciebie nadal nie ma. W końcu dostrzegam Ciebie idaca w stronę mojego auta. Macham Ci z daleka. Jesteś coraz bliżej mnie. Nagle dostrzegam auto jadace z nad przeciwka prosto w Twoja stronę,
-Eliza uważaj- wydaje z siebie głosny okrzyk po czym znikasz mi z oczu. Błysk świateł na chwile oślepia mnie. Biegnę w Twoja stronę.



Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wte­dy — swoje
Smut­ne, zdziwione,
Bar­dzo otworzysz.


I jesteśmy na półmetku jeszcze 5 i koniec;) Nie było tam 15 komentarzy ale dodaje dla osob które to czytają i komentują dziekuje ze jesteście;* Spodziewaliście się takiego obortu spraw?;) Do nastepnego;*

 Ciumaski;) 

wtorek, 5 sierpnia 2014

IV-" ... tak jak nikt się rozumiemy



" ... tak jak nikt się rozumiemy,
wiemy, co chcemy powiedzieć zanim to wypowiemy”




Idę drogą, która prowadzi do Twierdzy. Spoglądam na zegarek jest godzina 17. Niepewnym krokiem wchodzę na hale. Widzę grupę mężczyzn, którzy  trenuje miedzy nimi nie dostrzegam Ciebie. Nagle ktoś zakrywa mi oczy.
-Cześć piękna- szepcesz mi do ucha.
Odwracam się w Twoją stronę, witam się z Tobą pocałunkiem w policzek.
-Coś Ci zabrałam- wręczam Ci bluzę.
-Tak się za nią stęskniłem- wykonujesz minę  smutnego szczeniaczka
-Jak dziecko gorzej być nie morze.
Z hali dobiegają śmiechy Igły, który wpatruje się w naszą stronę. Podnosisz rękę i wołasz Igłę w naszą stronę.
-Co ty robisz?- chwytam Ciebie za rękę.
-Chce żebyś poznała go.- odpowiadasz mi z uśmiechem na twarzy.
-Igła to jest Eliza- przedstawiasz mnie Rzeszowskiemu Libero.
-A to ta dziewczyna co Pit tyle o niej opowiadał, jestem Krzysiek
-O ciekawe co takiego mowił o mnie Nowakowski?
-Same dobre rzeczy- Igła odpowiada mi  uśmiechem na twarzy.
Siadam na trybunach i oglądam resztę treningu od czasu do czasu zachodząc się ze śmiechu z powodu wygłupów Ignaczaka. Trening dobiega końca, opuszczam hale i swoje kroki kieruje w stronę wyjścia. Siadam na schodach i czekam na Piotrka. W końcu przychodzi środkowy. Pomagasz mi wstać. Wsiadam do Twojego auta
-Teraz Ciebie porywam- informujesz mnie z zadziornością w głowie.
-To ja wysiadam- gwałtownie obracam się w stronę drzwi
-Spokojnie, za 30 minut będziemy na miejscu.- odpowiadasz mi.
Zamykam oczy i w ciszy bładze myślami. Chce wiedzieć dokąd mnie zabierasz. W końcu docieramy na miejsce.
-Jak tu pieknie- uśmiechasz się do mnie i reką wskazujesz kierunek w którym mam się udać. Staje nad przystanią.
-Wrócę za moment.
Odprowadzam Ciebie wzrokiem. Nasłuchuję cykanie świerszczy, przypominam sobie zabawę z dzieciństwa. Spoglądam przez ramię dostrzegam w oddali domek. Wchodze na pomost. Skrzypi pod moimi stopami. Zatrzymuje się przy bujanym fotelu, który stoi na pomoście, gładzę oparcie. Wyobrażam sobie Ciebie siedzącego tutaj za kilka lat. Przechodzę na drugi koniec pomostu. Ogarnia mnie poczucie spełnienia. Zrywa się lekki wietrzyk. Przechodzi przeze mnie dreszcz, zaplatam ramiona. Wpatruję się w deski i dostrzegam serce wyryte z napisem „Na zawsze razem Ola i Piotrek” Stoję spoglądając na to serce , to na rzekę. Słyszę tuz obok Twoje kroki, czuję twoją bliskość i ciepło.
-Tak tu spokojnie- odzywam się rozmarzona.
-To prawda.
Niebo pociemniało, kierujemy się w stronę domku. Idę tuż przy Tobie. Po kilku minutach docieramy do domku. Stawiasz koszyk tuż przy drzwiach. Wprowadzasz mnie do domku. Kuchnia znajduje się zaraz za drzwiami. po prawej stronie jest przestronnie pachnie świeżym drzewem. Szafki są wykonane z dębu, podobnie jak podłoga przez duże okno o poranku zapewne zagląda słońce.
-Nie obrazisz się, jeśli się rozejrzę? – pytam nie śmiało.
-Nie , proszę.
Na moment spotykamy się wzrokiem. Nadal czuje na sobie Twoje spojrzenie, i znowu to znajome ściśniecie w dołku. Przez następne kilka minut krąze po domku, oglądam spokoje i zachwycam się ich wystrojem. Schodzę z pietra  i wracam do kuchni. Przed soba widzę Ciebie cos gotującego.
-Miałabyś ochotę na kolacje pod gwiazdami.
-Jasne- odpowiadam Ci.
Wycierasz ręce i razem wychodzimy na taras. Zapalasz świece stojące na stoliku.
Siadam na wygodnym fotelu. Konsumujemy kolację co chwilę spoglądając na siebie.
-Dlaczego mnie tutaj zabrałeś?- pytam Ciebie chwytając kieliszek do reki.
-zabrałem tutaj tylko dwie osoby i które cos dla mnie znaczą Ty jesteś właśnie taką.
Uśmiecham się do Ciebie. Oboje przez chwilę milczymy w zadumie, upijam łyk wina.
Wstaję z fotela i idę na pomost. Siadam na brzegu i bosymi stopami dotykam zimnej wody. Myslę na tym co mi przed chwilą powiedziałeś. Słyszę spokojny szum wody. Odpręża mnie to. Pomost skrzypi pod Twoimi krokami, siadasz obok mnie. Kładę głowę na twoim ramieniu. Spoglądam w niebo. Obracam głowę w Twoją stronę. Spoglądam w Twoje oczy. Nasze suta dzieli kilka centymetrów. Twoje ręce wędrują wokół mojej tali, przycigąsz mnie do siebie. Nachylasz się w moją stronę, składasz gorący pocałunek na moich ustach.



Zacząłem potrzebować tego, na co mówisz bliskość.
Z nadzieją w sercu, a w oczach z iskrą.





4 RODZIAŁ WAM ODDAJE ;) DZIEKUJE ZA 13 KOMENTARZY POD TAMTYM ROZDZIAŁEM;)
TO TERAZ 15 I LECIMY Z NASTĘPNYM!